Jakaja prostaja reč — košyk. I znoŭ ža niezabyŭny ŭspamin dziacinstva: na haryščy baćkoŭskaha doma visić ładny, u abchvat ruk košyk, źvierchu nakryty taksama plecienaj z łazy nakryŭkaj. Padymieš hetu nakryŭku — a adtul pach niepaŭtorny, zmanlivy. Tam, u kašy, lažać kaŭbasy, palcam pchanyja. Jany i ŭ letni čas tut nie psujucca, bo vietryk praduvaje haryšča, a zaadno i košyk sa zmanlivym najedkam. Tudy nie zalezie ni kot, ni pacuk. Tudy tolki čałaviek moža zapuscić svaju ruku, padniaŭšy davoli ščylnuju nakryŭku. A ŭ kašy — raskoša. Asabliva letam. Kaŭbasy vypuscili lišni łoj (tamu dobra taki zasochłyja), kaŭbasy zasochli da taho stanu, kali adłomvajucca z asablivym, vielmi śpiecyfičnym poščakam. Treś — i ŭ rukach u ciabie kavałak, jakija spažyvaješ užo nie na haryščy — kab darosłyja nie zaśpieli — a dzie-niebudź u zakutku, razam ź siabrukami.

Kaniešnie, pałasavacca možna adzin-dva razy, a potym baćki pabačać stratu. Maci asabliva viadzie ŭlik hetamu najedku, bo jaho ŭsio mienieje i mienieje. Heta zimoju, adrazu paśla zaboju kabana, ich narablajecca šmat i ŭliku anijakaha. A letam kaŭbasa pryznačajecca najpierš kascu ci, kali zastaniecca — na kapańnie bulby, bo tam sprava taksama nialohkaja, a tałaku treba pakarmić smačna. Ale ž jość siabruki, u jakich taksama jość haryščy, a tam taksama visiać kašy, u jakich svaja pryvabnaść. Nie, niešta skradali my ad baćkoŭ nie ad hoładu. U časy majho dziacinstva hoładu ŭžo nie było. Prosta pa svajoj, jašče viaskovaj zvyčcy našy baćki, tahačasnyja miestačkoŭcy, samaje smačnaje pierachoŭvali, źbierahali da śviataŭ kaladnych, vielikodnych i navat da partyjnych. A nam ža chaciełasia pałasavacca. Voś tamu i zazirali zredź času ŭ hetyja kašy na haryščach. Pilnujučysia, kab strata była nie vielmi prykmietnaj.

Siedziačy za kampjutaram nad hetym artykułam, paklikaŭ maci i pračytaŭ joj napisanaje. Jana ŭsmichnułasia: bačyli tady jany našy svavolstvy, prosta dazvalali nam ich, dzieciam — lepšaje. Darečy, maci skazała, što toj koš z nakryŭkaj navat siońnia na haryščy nad chataj. Nie palenavaŭsia — palez. Sapraŭdy tak — jon, toj samy. Praŭda, pachu raniejšaj kaŭbasy ŭ im zusim nie zachavałasia. Dy i kaŭbasa hetaja, palcam pchanaja, u našych chatach kali i vyrablajecca, to tolki z kuplenaha na kirmašy miasa, a heta ŭžo nie toje.

Šmat paźniej, zajmajučysia na fiłałahičnym fakultecie ŭniviersiteta, ja paznaŭ, što taki koš, dla zachoŭvańnia kaŭbasy, viandliny, nazyvajecca pa-biełarusku «sažam». Ja lublu karystacca słoŭnikami. Starymi i sučasnymi. Jany dajuć vielmi niebłahi materyjał dla maich rospaviadaŭ pra prostyja rečy našaha minułaha dy i sučasnaha žyćcia. Lublu paŭspaminać i vykazvanni našych piśmiennikaŭ pra hetyja samyja prostyja rečy. Pryznacca, pra koš u ich ničoha nie ŭspomniŭ. Tolki Kołas... Tak, u jaho niešta było pra koš baravikoŭ. Zdajecca, u «Novaj ziamli». Ale dapytlivaha čytača ja nakiruju da hetaj paemy, jakaja stałasia, niahledziačy na ŭsialakija zabarony i pieraškody 20—30 hadoŭ minułaha stahodździa, encykłapiedyjaj biełaruskaha žyćcia pačatku XX stahodździa, nie hublaje svajoj kłasičnaj niepaŭtornasci i ciapier. A ŭsio-taki znajšoŭ! U Arkadzia Smoliča, u jaho «Hieahrafii Biełarusi» ad 1922 hoda źmieščany navat zdymak kašykara, čałavieka, jaki vyrablaje košyk, placie jaho z łazy. Uvohule ž košyki vyrablalisia i z sasnovaj ci dubovaj dranki, z karanioŭ chvajovych dreŭ, z lipavaj ci biarozavaj kary. I nazvaŭ u kaša roznaha pryznačeńnia, roznych pamieraŭ, navat roznych rehijonaŭ Biełarusi vielmi šmat — korab, šajak, sałamianik, viareńka, kašel. U košyku nasili jesci ŭ pole baćkam, zrazumieła, nasili dzieci. I tamu było prystasavańnie, kab taki košyk zakinuć za spinu. Byli i śpiecyjalnyja kašy, jakija ŭstanaŭlivalisia na vazy dla pieravozki peŭnych hruzaŭ, naprykład, zbožža. Maładyja ludzi ŭžo ci viedajuć, ale našamu pakaleńniu pomnicca, što kašom nazyvali dy i ciapier nazyvajuć korab, jaki ŭstanaŭlivajecca nad młynam dla zasypańnia ŭ jaho ziernia.

Pišu pra zvyčajnuju reč — koš, a niešta ŭ pamiaci padkazvaje, takaja naša pamiać: «koš» — niešta źviazanaje i z kazactvam. I sapraŭdy tak. U zaparožskich kazakaŭ, u ChVII—ChVIII stahodździach tak nazyvaŭsia ich łahier znachodžańnia, navat samo kiravańnie hetymi kazakami nazyvałasia «košam». Siarod tych kazakoŭ było niamała biehłych chałopaŭ i navat šlachcicaŭ ź Biełarusi. Tamu i ŭ movie kazakoŭ šmat biełarusizmaŭ, na što źviartaŭ uvahu šmat hadoŭ tamu, čytajučy, naprykład, «Cichi Don». A što takoje koš? Niešta niapeŭnaje, źmiešanaje, ale abjadnanaje peŭnymi abručami, źjadnanaje ahulnaj idejaj. I ŭ azijackaj movie jość razumieńnie «kaša». Tolki heta architekturnaje, taksama zamknutaje, abmiežavanaje.

Ale asnoŭnyja ŭspaminy, źviazanyja z kašom, dla mianie bolš prazaičnyja. Dla nas, miestačkovych chłapčukoŭ, koš byŭ najpierš pryładaj pracy. U kašy my zbirali i bulbu, i buraki, i inšuju harodninu. Koš vyhadny tym, što ŭ adroźnieńnie ad viadra jaho treba strasianuć, i — vykinuć lišniuju ziamlu. Sa školnaha dziacinstva pomnicca, što kali paklikali nas u kałhasy na sielhasraboty, maci zaŭsiody davała z saboju nie viadro, a mienavita koš. Heta było aščadniej nie tolki dla tvajoj pracy — mienš ziamli paciahaješ, ale i dla samoj pradukcyi — nie tak bjecca, čyściejšaj kładziecca ŭ kuzavy traktaroŭ.

Tak składvajecca majo žyćcio, što i ŭ svaje, za piaćdziesiat, ad rańniaj viasny da poźniaj vosieni maju niemały kłopat na ziamli. I voś bulbačku, buraki ci morkvu kapaju tolki z kašom. Asabliva jon niezamienny, kali ziamla pry vilhaci. A patrasieš tuju ž bulbačku ŭ košyku — jana i pačyścieje, mienš treba sušyć.

Siońnia vielmi časta sustrakajucca kašy splecienyja z drotu. Z adnaho boku, heta vyhadniej. Ich i vyrablać chutčej, i bolš tryvałyja jany. Ale zatoje ciažkavata, pa-pieršaje, a pa-druhoje — nie chočacca kłasci na mietaličnuju sietku toj ža sarvany ŭvosień jabłyk, zdajecca što, pabyvaŭšy ŭ staraśvieckim, łazovym kašy, jon budzie i zachoŭvacca lepš.

A schadzić u hryby? Nu, nie ź viadrom ža isci na hetaje cichaje i pryjemnaje palavańnie. Kaniešnie, patrebien ładny košyčak. Jon i lohki dla chady pa lesie, i hryby ŭ im nie trucca. Mahčyma, heta niedzie milhała i ŭ litaratury, ale ŭsio-taki, musić, z narodnaha. Bo pomniu, babula, vialikaja była hrybnica, na pytańnie susiedki, što ž padabrała jana ŭ lesie siońnia, adkazvała:

— A ništavata, susiedačka, koš biełych, koš šerych.

Biełymi, zrazumieła, nazyvała jana baravički, jany išli na zasušku, a to i na prodaž, a voś astatnija hryby spažyvalisia adrazu — marynadaŭ ci zakatak tady nie isnavała. I ličylisia jany šerymi.

Šukajučy niejkija staradaŭnija źviestki pra košyk, natrapiŭ i na słova «kalita», u biełaruskaj movie hetaj rečy adpaviadała jašče vyznačeńnie «šabieta». Heta svojeasablivy, nievialiki košyčak, jaki pryviešvaŭsia da pojasa sielanina. U im jon zachoŭvaŭ kresiva, tytuń, scizoryk, lulku, miedziaki i inšuju drobiaź. Ale heta było charakterna dla poŭdnia Biełarusi, asabliva Paleśsia. A pomnicie, vyvučajučy niekali historyju SSSR, usie my čytali pra maskoŭskaha jašče nie cara, a vialikaha kniazia Ivana Kalitu, na samaj spravie byŭ jon Ivanam I na maskoŭskim pasadzie. Dy za pryžymistaść, umieńnie napoŭnić kniaskuju kaznu hrašyma i nadali jamu takoje prozvišča.

A ci vyrablajuć košyki ciapier? Vyrablajuć. Niekalki hadoŭ tamu dačka, jakaja tady pracavała ŭ adnoj z haradskich kram, pryniesła nam košyčak, splecieny z łazy. Zrazumieła, jon nie dla bulby ci inšaj aharodniny, łazovyja haliny pieraplecieny tak husta, što i ščylinak praktyčna niama. Dy i sam vyhlad jaho, padzialeńnie na dźvie častački, nie zusim toŭstaja ručka — havorać nie ab haspadarčym pryznačenni.

Viedajecie, i jon maje ŭ našaj hłybincy svajo funkcyjanalnaje značeńnie. Dla zbirańnia hryboŭ małavaty. A voś patrebna vam terminova ŭ kramu, chleba, naprykład, da abiedu nie akazałasia, śmiatany ci jašče čaho. Sadzišsia na rovar, kab chutčej. Voś zvyčajny pakiet tut niazručny, moža zakrucić u koła. A ŭ košyčku ŭsio budzie cełym i samomu kiravać rovaram lepš.

Tak što i nadalej niachaj słužyć nam prostaja reč — košyk.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?