Afišu z nazvaj «Hoły karol», premjera», — niemahčyma było nie zaŭvažyć! Vialiki teatralny hmach, zbudavany na miescy kolišniaha kaściołu, nahadvaje abo hihanckaha pavuka, abo kaśmičnuju stancyju, što «prymarsiłasia» ci «pryvianeryłasia».

Letniaja premjera, adpačynkovyja nastroi, zachaciełasia schadzić, ale nie atrymałasia. Ab spektakli daviedvaješsia z hazety, bačyš zdymak karala ŭ śvietłym tryko i cylindry na hałavie, dy z prykolnym «zvanočkam», pryšytym da adpaviednaha miesca. Žadańnie schadzić u teatar zastajecca raniejšym.

Aktoram taksama chočacca paŭtaryć śviežy vystup, chočacca režyseru, pahatoŭ što poŭny anšlah. Nazva vyhladaje niby viadomaj daŭno, ale prydumanaj albo abnarodavanaj, ahučanaj tolki siońnia. Karol ža hoły! Chto b sumniavaŭsia! Usie heta bačać, ale tolki bajacca pryznacca navat samim sabie.

Byvaje, što ty nie čakaŭ, ale spadabałasia nadzvyčaj. Heta — najvyšejšaja stupień zadavalnieńnia. A voś z «Hołym karalom» u ciabie atrymałasia, taksama niečakana, usio naadvarot. Ty siadzieŭ pierad scenaj i źlohku razdražniaŭsia. Čamu? Napeŭna tamu, što nie padabałasia, nie zadavalniała stylistyka, estetyka čysta savieckija, ad jakich apošnimi hadami značna advyk.

Napačatku štučnaja maładziovaja viesiałość, tancy, naiŭna‑ščyryja vyhuki, manalohi. Jakajaści «Junona i avoś». Tabie havorać: na Bradvei taksama mjuzikły takija. Mahčyma. Ale ty nia cierpiš nijakich mjuzikłaŭ praz štučnaść, nienaturalnaść, paviarchoŭnaść. Što ž, taki žanr. Ale ŭsio vyhladaje na kamsamolskuju teatralnuju bryhadu, na spektakl dla školnikaŭ.

Chacia, chacia, azirnisia navokał: u zali spres maładyja tvary — studentki, školniki. Ździviła i mnostva novych maładych mienavita aktoraŭ. Try tutejšyja prymadony vyhladali ŭ ichniaj siabrynie badaj staramodna, navat kali im zamianili raptam prydvornyja sukni z falbonkami kamuflažam z naplečnikami i palavymi furažkami. Uzrost jość uzrost. Zrešty, starejšyja aktory bolš pierakanaŭčyja, a heta na scenie, jasna, hałoŭnaje. Asabliva spadabaŭsia karol razumniejšy, dačku jakoha zamanułasia pašlubić hołamu. Jon byŭ vielmi prafesyjny, u dumkach ty sabie pryznaŭsia: «Tak, vieru!»

Tvoj nastroj, adnak, razychodziŭsia z nastrojem bolšaści publiki, jakaja radavałasia, śmiajałasia, plaskała. Nu, naprykład, jak nie paśmiajaca z karala, jaki farsić u kamuflažnym(!) smokinhu! Hledačam, jaŭna, heta štości nahadała. Amatar kamuflažu ŭ rešcie rešt apynajecca ŭ čym maci naradziła z teatralnymi henitalijami, vyhladaje niby i śmiešna, ale j razhublena, žałaśliva, jaho navat škada. Prykolna, pahatoŭ niečakana, ale hołamu karalu zaciahvajuć na šyi sapraŭdnuju piatlu z toŭstaj viaroŭki. Publika šaleje! Chiba što u Andersena hetaha nie było i nie mahło być. Nia viedaju, praŭda, jak u rasiejskaha piśmienika Švarca, pjesu jakoha pastavili ŭ haradzienskim teatry. Karaciej: poŭny anšlah.

Zastajecca tolki razabracca va ŭłasnym pačućciach. Publicy vidavočna spadabałasia. Spadabalisia prazrystyja namioki na dzień siońniašni? Badaj što. Čaho ž nie chapała tabie? Tvaja siabroŭka zapytałasia: ty čakaŭ, kab na scenie adbyŭsia mitynh, i vystupiŭ aktor, zahrymiravany pad Paźniaka? Viadoma ž, nie! Tady što, u čym pryčyna? Mahčyma ŭ tym, što teatralnyja namioki nie daciahvajuć da mocy realnaści, da štodzionnych źviestak, jakimi pierapoŭnieny internet? Tak‑tak, im nie chapaje soli, nie chapaje piercu ź imbiercam.

Ale bolšaść, navat kali jana admaŭlajecca hladzieć siońniašniaje savieckaje telebačańnie i čytać savieckija hazety, nie šukaje zamieńnikaŭ. Maŭlaŭ, nie abaviazkova, možna abyścisia. I apynajecca časam niby ŭ infarmacyjnym vakuumie. Voś čamu jana žyva reahuje na hulniu aktoraŭ, na padziei, što adbyvajucca na scenie. Jak u savieckija časy, kali kaštoŭnym byŭ luby namiok. Zrešty: teatar jość teatram, žyvym vidoviščam, i dziakuj Bohu, navat kali asabista tabie spektakl nie spadabaŭsia.

Siarhiej Astraviec

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0