Na cyrymonii hanaravańnia łaŭreataŭ sioletniaj litaraturnaj premii imia Ježy Hiedrojca žury addało pieršaje miesca Iharu Babkovu. Jon pradstaviŭ na premiju raman «Chvilinka. Try historyi».

Francišak lubiŭ kazać, što jon naradziŭsia ŭ hetym časie i hetym miescy tolki dziela taho, kab pakaštavać dobraj kavy ŭ prystojnaj kampanii.

Było, praŭda, niajasna, žartuje jon ci havoryć surjozna: intanacyja, ź jakoj vymaŭlałasia fraza, zaŭvažna mianiałasia ŭ zaležnaści ad hadziny, pary hoda, miesca, a taksama ad kolkaści vypitaha kańjaku.

Hetaja fraza mahła hučać cicha i spakušalna, u kalarovaj raskošy vosieńskaha sutońnia. Mahła rospačna — jak zvanok u chutkuju dapamohu. Mahła hučać ścipłaj kanstatacyjaj: tak, sapraŭdy, bolš aničoha nie zastajecca rabić u epochu niepapraŭnaj dehradacyi śvietu, u časy Kali-Juhi, jak tolki pryjści ŭ kaviarniu i zamović hety kubačak z hustoj, ciomna-duchmianaj vadkaściu. I potym doŭha siadzieć, hledziačy kudyści daloka, pracinajučy pozirkam ścieny i epochi.

Taksama nie było jasna, što značyć «prystojnaja kampanija»: usie viedali, što Francišak lubiŭ pić kavu adzin.

***

Zrešty, ja dakładna viedaju, što Francišak zusim nie žartavaŭ. Jon havaryŭ čystuju praŭdu.

Było takoje miesca ŭ Miensku ŭ chałodnyja časy. Navat ciapier, kali ŭsio źmianiłasia, niekatorym ludziam – i ŭ asablivyja momanty – ja pryznačaju tam spatkańni.

Nazva była dastatkova prostaja dla epochi, začaravanaj płastykam i silikonam: Chvilinka.

Adkul jana paŭstała, było nieviadoma. Niekatoryja dumali, što tak pierakłali francuzska-rasiejskaje bistro, inšym čulisia mietafizičnyja notki. Chvilinka, kazali jany, — heta samo čałaviečaje žyćcio, u jakoje my patraplajem zusim nie vielična, biez fanfaraŭ. Ź niajasnymi metami. I dzie kožny sprabuje znajści štości svajo.

Tak, sapraŭdy, dla bolšaści: smačnyja pachi, pradčuvańnie mahčymaściaŭ, sproba vybrać. Potym doŭhaja čarha. Potym kasa, dzie treba za ŭsio zapłacić. Potym…

Ale nie heta było hałoŭnym.

Siudy možna było pryjści, — tak my tady kazali.

Heta było dziŭnaje miesca.

Ułasna kažučy, heta była zusim i nie kaviarnia. Tam nie było asobnaha ŭvachoda, harderoba ź lusterkam, nie było zały sa stolikami i aficyjantami. Tolki nievialički barny zakutok z tryma stojkami, — naprykancy adnoj ź pieršych mienskich piceryjaŭ. U hetym zakutku stajaŭ kaŭny aparat, na jakim rabili espresa — taksama adzin ź pieršych u poźniesavieckuju epochu — i, napeŭna, najlepšy.

Zrešty, i heta jašče ničoha nie tłumačyć. Jasna, byli j inšyja miescy. Byli sapraŭdnyja kaviarni, byli cichija kutočki ŭ hastranomach, dzie stajali kaŭnyja aparaty, i ŭ niekatorych kava była niakiepskaja. Pad hadzińnikam, albo na Čyrvonaj. Časam usie skiroŭvalisia tudy — u pošukach čahości novaha, niezvyčajnaha. I tady znachodzili siabie ŭ inšych dekaracyjach. Napeŭna, prosta tamu, što doŭha siadzieć – stamlaje (tak skazaŭ adzin naš dobry znajomy, kali jaho zapytali, navošta jon paciahnuŭsia ŭ Kitaj ź Indyi, adzin, u šostym stahodździ našaj ery).

Sapraŭdy, byli roznyja mahčymaści. Była Chałodnaja kaviarnia, u sutareńniach pad Pałacam Mastactva, dzie kavu hatavać nie ŭmieli, ale dzie možna było čytać i havaryć hadzinami, pakul nie źmierźnieš. Była Zvarjaciełaja kaviarnia ŭ Trajeckim, na druhim paviersie, dzie hatavali tolki pa-ŭschodniamu, i dzie vieści razmovu było niemahčyma – bo tam havaryli adrazu ŭsie, hołasna, amal kryčali.

I ŭsio ž taki hety zakutok byŭ asablivym.

Pierš za ŭsio asablivaj była prastora.

Heta było ŭzvyšša, samaje vysokaje miesca horada. I da taho ž, miesca razłomu.

[…]

***

Vulicy staroj častki pačynalisia niejak niezaŭvažna i pavodzili siabie dziŭna. Pierajmienavanyja nie adzin raz, jany adryvalisia ad nazvaŭ, jakimi epochi sprabavali ich pryručyć, skidvali ich ź siabie jak tannyja apranachi.

Jany buntavali, nie pahadžalisia — išli to paralelna rečaisnaści, to pieraplatalisia, ź joj i mižsobku, skryžoŭvalisia i razychodzilisia ŭ nieviadomych kirunkach.

Ich było, zrešty, niašmat, ale jany ščaśliva pierabłytvalisia ŭ śviadomaści, i nichto nie moh paśla skazać, što heta było, i kudy my patrapili: Padhornaja? Daminikanskaja? Enhielsa? Zamkavaja? Revalucyjnaja?

Jany pierastali adhukacca navat vypadkovym minakam, zacichli ŭ maŭklivaści.

Časam zdavałasia, što ŭ hetaj maŭklivaści chavajecca cichaja paharda, i nie tolki da radasnych i badziorych novych mikrarajonaŭ, ale i da realnaści jak takoj.

Zrešty i sam Praśpiekt, na jakim prytuliłasia Chvilinka, isnavaŭ krychu asobna ad realnaści. Heta kidałasia ŭ vočy nie adrazu, ale dla ŭvažlivych naziralnikaŭ było vidavočnym.

Praśpiekt byŭ nie prosta samaj doŭhaj vulicaj u horadzie, jon pracinaŭ horad naskroź, z zachadu na ŭschod. Chvilinka mieła na im dakładny adras: dom 22. Jaho možna było znajści ŭ daviedniku, i ja adnojčy tak i zrabiŭ. Prosta kab upeŭnicca, što ŭsio heta mnie nie pryśniłasia. Što Chvilinka sapraŭdy isnuje, albo isnavała. U adnym z haradoŭ adnaje z krainaŭ.

Sprava ad Praśpiekta i paralelna jamu išła zarosłaja starymi drevami i nievialikimi madernymi budynkami vulica Karła Marksa. Samaja reśpiektabielnaja, samaja cichaja i buržuaznaja vulica horada. Pa joj było dobra špacyravać, ale tam čamuści nie adbyvałasia aničoha sutnasnaha.

I ŭsio ž najlepiej padychodzić da Chvilinki było mienavita pa joj, kala Muzieja Usich Mastactvaŭ zbočyć naleva, nyrnuć u zatoku skviera, i vyjści na pavierchniu ŭžo na Praśpiekcie, kala samaha ŭvachodu.

Prajści naskroź bistro, dajści da barnych stojek i zaniać svajo miesca kala vakna, ź levaha boku.

Praz vakno adkryvaŭsia asablivy vid, jak unutr, tak i navonki.

***

Mienavita tam, u Chvilincy majo žyćcio raptam adkryłasia mnie jak kvietka: u jaho prazrystaj niaŭciamnaści, zahadkavaj i niezrazumiełaj prysutnaści in-der-Welt.

Jak heta zdaryłasia, ja pamiataju i ciapier: ja stajaŭ za vysokim stolikam. Była poźniaja vosieńskaja ranica 1982 hoda. Sonca ledźvie prabivałasia praz chmary.

Ja zamoviŭ padvojnuju, jak zvyčajna, i stajaŭ za dalokaj stojkaj, adzin. Horad raspačaŭ pracoŭny dzień, i ciapier, paśla ranišniaj mituśni, krychu acich, zatrymaŭsia — ci to ŭ čakańni abiedu, ci to ŭžo ŭ pradčuvańni viasiołaj viečarovaj iluminacyi.

I tut za vaknom adbyłosia štości nadzvyčajnaje. Ja adčuŭ heta ŭnutry, usioj svajoj istotaj.

Usio raptam źnikła.

Ja prysieŭ na padvokańnie, mnie stała młosna. Ale heta było nie prosta fizičnaje pačućcio, a štości bolš składanaje i nasyčanaje. Amal nieadsiul. Štości nakštałt sartraŭskaj nausea. Pamiatajecie, u jahonym ramanie hałoŭny hieroj patraplaje ŭ hetuju pastku.

Usio, što było takim važnym, usio što tak hanaryłasia svajoj tryvałaściu, imknułasia być nazaŭsiody — usiaho hetaha bolš nie isnavała.

Śviet pavolna adychodziŭ ad mianie, zhortvaŭsia ŭ kłubočak, źnikaŭ. Heta było dziŭnaje pačućcio: ja adčuvaŭ siabie tak, jak byccam by śviet zavis u majoj śviadomaści, niby navahodniaja cacka na śviatočnaj jalincy. Jaje možna było pahojdać, možna było pachadzić vakoł, pryhledziecca.

Što zdaryłasia, ja tak nikoli i nie zrazumieŭ.

Moža, ranica była zanadta dziŭnaja, a moža, Lea nie paškadavaŭ kavy dla padvojnaj, i kafiein dabra-taki ŭdaryŭ pa majoj čystaj, jašče nie nahružanaj navakolnaj iluzijaj ranišniaj śviadomaści.

Usio zastavałasia takim, jak jość. Mašyny ruchalisia ŭ roznych kirunkach, kudyści išli ludzi, u šapikach pradavali «Pravdu» i «Viečiernij Minsk», pijaniery ŭskidvali ruki ŭ salucie i davali klatvu žyć, jak zaviaščaŭ vialiki Lenin, mienskaje mietro rychtavałasia ŭpuścić ŭ svaje śvietłyja zały saviecki narod biełaruskaha raźlivu…

I ŭ toj ža čas było jasna, što heta tolki iluzija, son — usiaho hetaha nasamreč niama. I nieistotna, śnić hety son chtości kankretny, naprykład, Boh, ci heta kalektyŭnaja halucynacyja nižejšaha antałahičnaha hatunku.

Nie, ja zusim nie spužaŭsia.

Chacia, napeŭna, musiŭ. Bo kali ŭsio tak nietryvała, źnikoma, nie maje anijakaha sensu trymacca i ŭtrymoŭvać, nie maje sensu karaskacca razam z usimi, rabić karjeru, dumać pra kvatery, dačy, pra toje, kab stać u čarhu pa «žyhuli».

Ale ja, naadvarot, adčuŭ siabie svabodnym. Čałaviek čamuści pačynaje adčuvać siabie čałaviekam, tolki kali jon krychu vypadaje sa śvietu. Ci kali śviet vypadaje ź jaho.

A potym ja staŭ absalutna ščaślivym.

Heta niemahčyma patłumačyć, čamu čałaviek, jaki razumieje, što aničoha nielha ŭtrymać, stanovicca ščaślivym.

Ja prosta pierastaŭ trymać — i trymacca.

Spačatku papłyli samyja prostyja rečy: kubačak z kavaj, jaki stajaŭ na stojcy, raptam pryŭźniaŭsia i zavis u pavietry, dakładna pierada mnoj. Potym pavolna adpłyŭ i ŭžo tam pačaŭ pavialičvacca ŭ pamierach, źmianiać formu, pieraŭtvaracca ŭ roznyja rečy.

Jon, jak byccam ździekavaŭsia z čałaviečaha spadziavańnia na ŭstojlivaść i zrazumiełaść śvietu. Tam, na biaśpiečnaj addalenaści jon pieraŭtvaraŭsia to ŭ knihu, to ŭ maleńkuju dziaŭčynku, to ŭ vialikaha cacačnaha tyhra. Urešcie jon pieraŭtvaryŭsia ŭ mianie samoha: ja hladzieŭ na siabie zdalok i zahadkava ŭśmichaŭsia.

Potym ad mianie adździalilisia sny.

Potym — i heta samaje dziŭnaje — ad mianie adździaliłasia majo Ja i taksama pačało źnikać udalečyni. Ci, bolš dakładna, toje što ja ličyŭ svaim ja: frahmienty razmovaŭ, važnych i niavažnych, uryŭki uspaminaŭ, łustački emocyjaŭ.

Na peŭny čas ja zastaŭsia ŭ adsutnaści, tam, dzie ničoha niama. Kolki ja tam prabyŭ – nieviadoma: tam nie było časavych adznakaŭ, kab śviadomaść mahła za štości začapicca.

A potym usio viarnułasia.

Ja siadzieŭ na padvakońni, pieršyja naviedvalniki zamaŭlali štości kala barnaj stojki, Lea pastaviŭ kružełku i zajhrała muzyka. Bili Cholidej śpiavała pra niaščasnaje kachańnie, i čamuści było strašna soładka słuchać jaje historyju, i navat nie prosta soładka, a strašna istotna, ja razumieŭ, što niama aničoha bolš istotnaha ŭ śviecie, čym hetaja muzyka.

***

I ŭsio ž taki adna dumka krychu viaredziła, nie dazvalała prosta tak raspuścicca siarod bytnaha, siarod tonaŭ muzyki śvietu.

Treba było pražyć svajo žyćcio.

A heta značyć štości vybrać, tut i ciapier. Voś tolki niemahčyma vybirać štości adno, pakul nie zrazumieješ, što da čaho, čym heta adroźnivajecca ad druhoha, čamu i jak my štości vybirajem u žyćci. Albo čamu i jak štości nas vybiraje.

I ŭrešcie — čym jość čałaviek i navošta ŭsio heta?

Zdavałasia: jašče jość čas, kab razabracca, kab zrazumieć. I ŭ toj ža momant adkulści paŭstavała pradčuvańnie, što žyć i razumieć — roznyja rečy. Što kali ty ŭva ŭsio heta patraplaješ, dyk tabie ŭžo budzie nie da razumieńnia.

Kali ciabie zabiraje žyćcio, znosić płyń, hałoŭnaje – nie pajści na dno, dapłyć da druhoha bieraha.

My sychodzim zanadta rana, — raptam padumaŭ ja.

Kab sapraŭdy z usim hetym razabracca, treba było b pražyć niekalki žyćciaŭ.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0