Niadaŭna Biełaruś ustupiła ŭ Bałonski praces. Kažuć, što avansam. Ci zmoža naša adukacyjnaja sistema skarystacca hetaj mahčymaściu i vyjści na jeŭrapiejski ŭzrovień?
…Siońnia ja apynułasia ŭ čytalnaj zale pierakładčyckaha fakulteta MDŁU. Kinuŭšy pozirk na stend z hazietami dy časopisami, adrazu ŭbačyła siarod zvykłych dziaržaŭnych vydańniaŭ rasiejskuju hazietu «Słovo». Darečy, bolš rasiejskaj presy na stendzie nie było, tolki biełaruskaja.
Razharnuła i ździviłasia: tut i «vielikij Stalin», i ruskaja viasna (usio doŭžycca, pa mierkavańni jaje prychilnikaŭ), i niejkija «nieabanderaŭcy», i — samy smak — «miemuary» terarystaŭ pad adnaboka-hieraičnym sousam pucinskaj prapahandy. Dyk prajekt «Navarosija» ŭžo nie isnuje, ekśpierymient ža skončyŭsia…
Takim čynam, u staličnym VNU, naŭprost u čytalni, možna bieśpieraškodna daviedacca pra apošnija naviny… Adkul, vy dumali?
Dy nie prosta daviedacca, a atrymać svaju dozu impierskaj mikstury, kłapatliva vypisanaj z Maskvy zahadčykam injazaŭskaj biblijateki.
Na pytańnie, chto składaje padpisku, łabarant adkazała tak: «Naš hałoŭny biblijatekar składaje hety śpis. Ale kožny fakultet sam zamaŭlaje sabie haziety, jakija ličyć patrebnymi». Jaje słovy prahučali nie nadta vietliva. «Prabačcie, a dziela jakoj mety Vy cikaviciesia?»
…I sapraŭdy. Jakaja meta? Dy prosta praz čytalnuju zału fakulteta kožny dzień prachodziać sotni zamiežnych studentaŭ dy dziasiatki vykładčykaŭ: z Amieryki, Jeŭropy, Azii. I mianie absalutna nie pavinna turbavać, što, uziaŭšy śviežy numar «Słova», jany ŭbačać ździek z samoha fakta (!!!) niezaležnaści susiedniaj Ukrainy: pachabnyja «aniekdoty», za jakimi nasamreč stajać zahublenyja žyćci ludziej.
Što pračytaje naš hość, zachopleny vyvučeńniem ruskaj movy i kultury? Jak abaraniać vialikuju dziaržavu ad «žydamasonaŭ»?
Čamu paśla anieksii Kryma žyć tam stała lepiej, žyć stała viesialej?
Ci, moža, čytač atrymaje estetyčnuju asałodu ad vieršykaŭ kštałtu «abamka-abieźjanka»?
A, mahčyma, jamu budzie cikava daviedacca, ź jakoj čarhovaj inicyjatyvaj vystupili limonaŭskija nacboły?
A voś vykazvańnie-pierł, załatoje praviła linhvista: «Russkij jazyk – samyj łučšij i bohatyj jazyk na śvietie».
«Heta nie toje, što ja maryŭ vyvučać, nie taja kultura», — zrobić vysnovy adekvatny zamiežny student.
Razumny čałaviek zadumajecca: čamu hetkija vydańni raspaŭsiudžvajucca ŭ Biełarusi, dyj jašče ŭ aśvietnickim centry? Čym kirujecca biblijateka MDŁU, zamaŭlajučy «Słova»? I kali vatnaja makułatura spakojna lažyć na palicach, čamu adsutničaje niezaležnaja albo apazicyjnaja presa?
Ja pryjšła da Łarysy Ivanaŭny, zahadčycy biblijateki alma mater, u nadziei atrymać adkaz:
— Mianie jak hramadzianku Biełarusi kryŭdziać niekatoryja rečy ŭ hetaj haziecie, liču, što va ŭ univiersitetach raspaŭsiud prapahandy nie moža mieć miesca. Zazirnicie ŭ luby artykuł – spres «russkij mir»!
Žančyna pahladzieła na mianie, byccam by ŭbačyła cud pryrody.
— Oj, praŭda?! Dziakuj, što skazali. Na nastupnaje paŭhodździe admovimsia ad padpiski!
Voś jak prosta, akazvajecca. A kali «admovimsia» — značyć, chtości prapanuje?
Dumaju, biblijatekarka nie zachacieła padymać homan vakoł temy.
Niama čaho ździŭlacca – u tym ža MDŁU pracujuć vielmi cikavyja vykładčyki.
Ja pamiataju, jak zahadčyk kafiedry fiłasofii, dacent Baranaŭ, prymaŭ u mianie zalik pa dyscyplinie «Sacyjałohija hramadskaj dumki». U jakaści prykładu prajaŭleńnia hramadzianskaj aktyŭnaści ja pryvodziła padziei na Majdanie, pryčym ź niejtralnaha punktu hledžańnia. U adkaz pačuła ahresiŭny ton: «Mała im było! «Bierkut», kažaš, stralaŭ?!» — dacent uźniaŭsia nad partaj — «Dyk ja sam «Bierkut»! Ja majora atrymaŭ u Daniecku, jašče ŭ vaśmidziasiatych! Usia maja siamja adtul!» Kali ja zadała łahičnaje pytańnie, ci hatovy jon siońnia pry luboj pahrozie abaraniać Radzimu, niezaležnuju Respubliku Biełaruś, jaje narod, jaje prezidenta, toj zamiaŭsia, a paśla vypaliŭ: «Bieła – ruś… što zaŭhodna… Ruś ja hatovy abaraniać! A z prezidentam ja šmat u čym nie zhodny… Idzicie, tavaryš žurnalist». I sunuŭ mnie zalikoŭku.
Tolki ŭčora takija sacyjołahi zahaniali studentaŭ u BRSM. Ciapier jon, bač ty, nie zhodny.
Siarhiej Daŭłataŭ kaliści pisaŭ: «skazaliś tiendiencii istoričieskoho prociessa».
Na zaliku pa relihijaznaŭstvie moj užo padrychtavany mozh znoŭ apracoŭvali, pry hetym užyvajučy słovaspałučeńni «duchovnyje skriepy», «mirovaja zakulisa», čas ad času ŭzhadvalisia lubimyja «banderaŭcy»…
Dziakuj Bohu i Bałonskamu pracesu, nie ŭsia prafiesura takaja. Siarod vykładčykaŭ MDŁU jość hodnyja ludzi i sapraŭdnyja prafiesijanały słova.
Ich čas jašče pryjdzie, a pakul što — voś vam hareźlivaja ŭśmieška Stalina.