Tvorca ŭzroŭniu Uorchała ci Dali zaŭsiody pačynaje z taho, što šukaje placoŭku, dzie jaho čutno. Heta adroźnivaje sapraŭdna piakielnaha hienija ad tych talenavitych, ale čaściakom nieviadomych ludziej, jakija składajuć sučasnuju biełaruskuju paeziju. I voś znajšoŭsia hienij, jaki spałučyŭ avanhardnaje, na miažy z nonsensam, słova i maksimalna šyroki vychad da aŭdytoryi.

Kali ja ŭpieršyniu pabačyŭ płakat, na jakim istota, padobnaja na sumieś babra sa stepavym tuškanam, sa zmoŭnickim vyhladam hryzie niešta, što ŭjaŭlaje saboj dobra raspaznavalnuju travu (z ulikam staŭleńnia da hetaha nazoŭnika ŭ našaj pryncypova purytanskaj kultury), ja zdranćvieŭ.

Istota žerła ściabło, raźviesiŭšy vusy pa bakach, i vyhladała pry hetym dakładna jak Joda z zornych vojnaŭ.

Ale, hałoŭnaje, pobač mieściŭsia podpis. Podpis, jaki pieratvaraŭ hetuju vyjavu ź niečaha prosta strašnavata-śmiešnaha ŭ surjoznaje mastackaje vykazvańnie. Podpis taki:

čtob u každoho był dom
s praviłami bud́ znakom
śpički v pole nie brosaj
i travu nie podžihaj

Čornyja skamianiełyja zrenki istoty na płakaciku, nie pakidali sumnievaŭ: fraza «i travu nie podžihaj» tyčyłasia nie tolki vieraśniovych vypałaŭ, jakija tak turbujuć našych nadzvyčajščykaŭ. Tak prościeńki, nibyta dziciačy tekst nabryniaŭ jašče i intertekstam, zrazumiełym dla tych, chto ŭ temie (Tuškan = Čujskaja dalina).

Užo na hetym płakacie naš Majakoŭski adrazu pradjaŭlaŭ uvieś instrumientaryj svaich mietadaŭ: radki, što vyłomvajuć mozh, nabranyja roznym koleram, niby dematyvatar UKantakciku. Zvarot da čytača jak da hareznaj tupavataj istoty, što šarycca pa palach i palić travu, pryčym sumiaščaje heta ź inšymi, bolš ciažkimi zaniatkami, u vyniku čaho pakutujuć damy tuškanababroŭ.

U płanie mesidžaŭ tut dobra bačnyja i lohkaja hreblivaść intelektuała da bydła (palać u poli, nie ŭ Amsterdamie), i pazityvizm anioła, jaki nibyta nie viedaje šmatznačnaść słova «trava», i zahadkavaść, nievytłumačalnaść. I navat kazka! I «Zornyja vojny»!

Ale heta byŭ tolki pačatak. Praź niekalki miesiacaŭ ja pabačyŭ u horadzie jašče adzin vybitny pomnik trapnamu słovu. Hety šedeŭr spyniŭ moj pozirk pierš za ŭsio vidoviščam rassłablenaj žabki na adpačynku. Jaje pastavu i miedytatyŭnaść možna supastavić z čałaviečaj — tolki kab upeŭnicca ŭ tym, što čałaviek tak rassłablacca nie ŭmieje.

Tekst tut užo zusim mocny, uzroŭniu Uiljama Błejka — toj častki jahonaj tvorčaści, kali jon kančatkova raźvitaŭsia z racyjanalnym. U hetym možna znajści taksama Badlera i navat Kafku, ale dla samavitych paetaŭ supastaŭleńnie ź niekim inšym zaŭsiody kryŭdnaje.

«Každaja žabka sołnyšku rada», — paviedamlaŭ nam tvorca davoli sprečny tezis, bo, zdavałasia b, žabki bolš lubiać pachmurnaje, daždžlivaje nadvorje, jakoje dobra ŭpłyvaje na ich žabianiačuju skuru. Ale tezis sprečny tolki kali čytać jaho litaralna, adrynajučy mietafiziku. Ź dziacinstva my viedajem zababon: kali zabješ žabku — budzie doždž. Takim čynam, na druhim uzroŭni ŭspryniaćcia ŭ tezie prastupaje tema śmierci i nie-byćcia: žabki radyja «sołnyšku» tamu, što jano harantuje im žyćcio. Niama śmierci žabki = niama daždžu! Tamu jany ŭchvalajuć soniejka — heta chutčej relihijny, čym antałahičny aśpiekt.

Ale nastupny radok jašče cikaviejšy:

«Vypił niemnožko? V vodičku — nie nado! Kupanije v nietriezvom vidie — pričina hibieli ludiej», — dadajuć pa-ŭorchołaŭsku žoŭtyja tytry ŭnizie.

Jak ža heta niašna! Vy adčuvajecie? «Vypiŭ niamnožka»! Nie «nakidaŭsia», nie «nažersia», navat nie «napiŭsia» ci prosta «vypiŭ»!

Tut jość hetaje ŭtulnaje «niamnožka», jano hučyć hołasam padśviadomaści, kštałtu «ja ž tolki niamnožka, pajdu kupacca»! Moŭny adrasat niašnaści hetaha radku — niechta ź dziciačaha sadka. Paet źviartajecca tut da dziciaci ŭ nas. I hetaje dzicia akazvajecca znoŭku — jak z hetaj «travoj» — schilnaj da ałkahalizmu i suicydu zmročnaj istotaj.

I voś hetuju istotu — nie, nie krytykujuć. A pa-matčynamu pieściać. «Vypiŭ niamnožka? — šepča matčyn hołas i ŭvieś hety čas na nas hladzić pilnaje voka «padpitaj žabki». — Vypiŭ — paśpi! By hetaje žabiania! «Baju-baj, baju-baj, vačaniaty zakryvaj», — jak śpiavałasia ŭ adnoj televizijnaj kałychancy. Płakat akulturvaje nas i z dapamohaj sapraŭdnaj, mocnaj paezii pazbaŭlaje ad hrachoŭ.

Kali ja namahaŭsia ŭjavić asobu, jakaja stvaryła hety cud, mnie mroiŭsia cyničny baradaty kreatar adnoj ź internacyjanalnych rekłamnych ahiencyj, źmieščanych u Minsku. Ja ŭjaŭlaŭ, jak jon siadzić u pryciemkach načnoha kłubu, atočany aholenymi pryhažuniami, jak nabiraje poŭnyja lohkija dymu z kaljanu i, prymružvajučysia, naradžaje słova za słovam hetuju formułu, jakaja ćvikom potym uvachodzić u hałovy miljonaŭ:

«Každaja žabka…. E… Čamu tam… Nu voś, chaj sabie soniejku… Sołnyšku, značyć, rada. E… vypiŭ niamnožka (jašče adna zaciažka z kaljana) E… ŭ vadzičku nie nada». I ŭ sinopsisie: «Na fotcy žaba, vaźmicie z huhła, styl «uniania». Paśla hetaha jon pieračytvaje, što ŭ jaho atrymałasia, zakidvaje vałasatuju hałavu baradoj uvierch i chrypata śmiajecca, zadavoleny tym, jak zdoleŭ apleści sapraŭdnaj suvoraj paezijaj ŭvieś horad, što paezii curajecca.

Ja, pryznacca, zrabiŭsia vialikim prychilnikam hetaha tvorcy i cichieńka sprabavaŭ daviedacca pra jaho pa načnych kłubach dy kaljannych, ujaŭlajučy supolny prajekt u halinie, naprykład, praduchileńnia vyvazu dziaŭčyn za miažu z metaj seksualnaj ekspłuatacyi (o, my šmat mahli b nakreatyvić razam!)

Potym ja pračytaŭ voś heta i zrazumieŭ, što časam samyja mocnyja słovy, samyja nierealnyja farmuloŭki naradžajucca nie mozham cyničnaha baradataha hienija ŭ kłubie paśla kaljanu, a prafiesijanała z akademičnym dośviedam.

Pry kancy ja chacieŭ by, kab vy pahladzieli na vyjavu numar 2. Zacanicie, jak utulna hetaj paračcy na ramonku. Praślaziciesia z mocny ŭstupu:

Božji korovki nie kuriat v krovatkie

Zrazumiejcie, što vaš čałaviečy mozh nie zdoleŭ by ŭjavić sabie čyrvonych kuzurak, jakija kurać u łožku. I tym bolš ich ža, božych karovak, jakija ŭ łožku nie kurać! A miž tym, mienavita hetym jany tut i zajmajucca: siadziać na ramonku i nie kurać u łožku!

Hety paradoks, jaki ja nazvaŭ by paradoksam MNS-Karotkinaj — užo fiłasofskaja zajava, supastaŭlalnaja z katom Šrodynhiera ci Burydanavym asłom. Dyk chto jašče skaža, što Biełarusi niama čym hanarycca ŭ dyzajnie, rekłamie i humanitarnych navukach?

Pakłon vam da ziamli, Nadzieja Karotkina! Ad imia vaviorak, žabak i babroŭ! Ad imia biełaruskaha lesu!

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?