Vyjezd aŭtałaŭki 6 studzienia, u hety marozny i vietrany dzień, byŭ asabliva značny: zaŭtra śviata, i nie paradavać siabie jakimi-niebudź prysmakami ludziam było b kryŭdna. Chacia i bieź śviata, u luby inšy dzień, rabotniki rajspažyŭtavarystva, jakija dastaŭlajuć pradukty i inšyja tavary ŭ samyja addalenyja vioski, starajucca jak mohuć, nie škadujučy ni svajho času, ni sił, ni techniki, aby dajechać da ŭsich svaich klijentaŭ.

A dajechać byvaje zusim niaprosta, časam navat niemahčyma. Stan daroh — faktar, jaki nie zaležyć ad rabotnikaŭ handlu, ale napramuju ŭpłyvaje na ich dziejnaść, časam prosta paralizujučy jaje. Naprykład, 6 studzienia ekipaž aŭtałaŭki na bazie mini-MAZa (mašyna, jakaja z-za maleńkich kołaŭ stanovicca biezdapamožnaju na biezdarožžy) u składzie vadziciela Ihara Mironava i pradaŭca Śniažany Chadnievič sustreŭ na svaim šlachu niepieraadolnuju pieraškodu ŭ vyhladzie śniehavoha zanosu. Na zdymku pakazany hety momant. Zboku — nievialikaja pračyščanaja prastora, heta sprabavali prakapać sabie darohu ludzi, jakija jechali na lehkavym aŭtamabili, ale, vybiŭšysia ź sił i straciŭšy ciarpieńnie, zakinuli łapatu ŭ mašynu i paviarnuli nazad, a zaŭvažyŭšy aŭtałaŭku, spynilisia, machnuli vadzicielu, padyšli i papiaredzili:

— Dalej nie suńciesia, my nie prabilisia, «HAZiel» pierad nami taksama raźviarnułasia i nazad pajšła, navat sprabavać nie stali.

Paŭtaryli hetaje papiaredžańnie i ludzi, jakija pryjšli da aŭtałaŭki ŭ Ramanaŭku až z Kozaŭki i Stanaŭki, za niekalki kiłamietraŭ. Jany bačyli, jak zamiało darohu da ich, i byli ŭpeŭnieny, što aŭtałaŭka nie prajedzie, tamu sami pajšli nasustrač joj.

Ale vadziciel, vykonvajučy svaje słužbovyja abaviazki, pakul moh jechać, pavinien byŭ jechać, tamu praciahnuŭ ruch pa maršrucie. Nabliziŭšysia da nieprajeznaha miesca, patelefanavali ŭ rajspažyŭtavarystva, tam pačali pieramovy z darožnaju słužbaju, i ŭ rešcie rešt Ihar kanstatavaŭ:

— Navat kali pryjeduć čyścić, to kali heta budzie? My tak da nočy ŭsich nie abjedziem. Budziem što-niebudź pradprymać sami.

Dastaŭ łapatu i pačaŭ prakopvać kalainy. Zrazumieła, zrabić rukami tuju spravu, jakuju pavinien byŭ by zrabić hrejdar ci buldozier, čałavieku nie pa siłach, tamu, namieciŭšy zbolšaha trajektoryju, u jakuju treba pastaracca trapić kołami, Ihar zdaŭ nazad, nabraŭ razhon i… miortva sieŭ pasiaredzinie zanosu, ni ŭzad, ni ŭpierad. Daviałosia kapać jašče — kab źnizić uzrovień śniehu napieradzie i zrabić mahčymym ruch nazad dla paŭtornaha naboru razhonu.

Prarvacca ŭdałosia tolki na treci raz. I paśla hetaha sčapleńnie, padpalenaje padčas padobnych pajezdak u inšyja dni, zhareła kančatkova, abjechaŭšy ŭsie punkty pryznačeńnia, dadomu daviałosia dabiracca na druhoj-treciaj pieradačach, zredku na spusku ŭdavałasia, nabraŭšy razhon, uklučyć adrazu piatuju. A Śniažana Uładzimiraŭna tym časam telefanavała kaleham, damaŭlałasia, kab chto-niebudź padmianiŭ zaŭtra jaje ź Iharam, tamu što jaho mašyna ŭžo ledź žyvaja, i jon vymušany stać na ramont.

Pa nazirańniach pradaŭca i vadziciela, da spaźnieńnia aŭtałaŭki nasielnictva stavicca z razumieńniem, nichto nie kryŭdzicca, nie pradjaŭlaje pretenzij, ludzi razumiejuć: šafior robić usio, što ŭ jaho siłach, rajspažyŭtavarystva samo zacikaŭlena ŭ tym, kab achapić jak maha bolšuju kolkaść pakupnikoŭ. Žychary viosak ciarpliva čakajuć mašynu, vychodziać nasustrač i machajuć, kab dalej nie jechała, kali tam zamieciena, telefanujuć adzin druhomu, kali aŭtałaŭka pryjšła.

Prypynak u Łaŭrenaŭcy. Vadziciel adčyniaje vitrynu, pacichu źbirajucca ludzi. Žančyna idzie pa vulicy, na chadu nabiraje adzin za druhim telefonnyja numary i kožny raz havoryć u trubku ŭsiaho adno słova:

— Aŭtałaŭka.

Subiasiedniki na tym kancy razumiejuć, što majecca na ŭvazie, i chucieńka źbirajucca, vychodziać.

Kala aŭtałaŭki ŭtvarajecca niešta nakštałt viaskovaha schodu, ludzi abmieńvajucca navinami, čutkami, abmiarkoŭvajuć smak i jakaść pryviezienych praduktaŭ, vykazvajuć pažadańni, što chacieli b nabyć nastupny raz. Z vadzicielem i pradaŭcom hutarać pryjazna, jak z dobrymi znajomymi, žartujuć.

Na inšym kancy vioski mašyna spyniajecca jašče raz. Tut pakupnikoŭ užo mienš, ale ŭsio roŭna nazirajecca ažyŭleńnie, žychary rady, što da ich dabralisia, ździŭlajucca, jak udałosia prabicca praz taki śnieh.

— I voś ty pahladzi, — aburajecca małady mužčyna, — inšy raz śniehu niama, hołaja daroha, a jany ližuć jaje, čyściać nieviadoma što, nibyta salarki im niama kudy dzieć, a tut zaniesła, i nie dakličašsia. Ja ŭžo ŭ sielsaviet telefanavaŭ, svaryŭsia, što heta za bardak!

— A što im da nas! — havoryć pažyłaja žančyna. — Vy ŭspomnicie, jak na schod, kali ŭ nas tut jašče kałhas byŭ, sam (nazyvaje proźvišča adnaho z daŭnich staršyniaŭ rajvykankama) pryjechaŭ, i ludzi aburacca stali, a jon i budzie havaryć: «Dy kamu vy patrebny? My biez vas abydziemsia!» Voś i abyšlisia, daviali viosku, pazačyniali ŭsio, što možna, ciapier chleba kupić — čakaješ i nie viedaješ, ci dačakaješsia, dajeduć ci nie dajeduć!

Maroz pad viečar macnieŭ, pačała huścieć salarka. Usio čaściej mašyna hłochła i vadzicielu davodziłasia vychodzić, ciskać ručnuju pompu, kab prabić naporam zhustki parafinu. Paźbiehnuć takoj źjavy možna, zapraŭlajučy ŭ mocnyja marazy paliva «Arktyka», ale jano daražejšaje za zvyčajnaje zimovaje, inšy varyjant — dadavać bienzin, ab čym i paviedamiŭ Ihar:

— Usio, pryjedziem, skažu, niachaj bienzin dajuć padmiešvać, heta nie jazda.

Mašyna ŭ Ihara ŭ niejkaj stupieni ŭnikalnaja, dziesiacihadovy MAZ z matoram ad HAZa.

— Raniej na joj stajaŭ rodny ruchavik z elektronnym błokam kiravańnia i kučaju roznych pravadoŭ i datčykaŭ, — raskazvaje vadziciel. — Ź ciaham času klemy paadhnivali, paakiślivalisia, i jeździć stała niemahčyma. Na jamcy mašyna padskočyć, dzieści niejki pravadok adydzie — i mator zahłoch. Usie ad jaje admovilisia. A ja vyrašyŭ pasprabavać, pastaviŭ mator ad śpisanaha HAZa, jon prosty, biez «mazhoŭ», mahutnaść krychu nie taja, ale mnie chapaje, i možna jeździć. Nu, sčapleńnie apošnim časam časta «lacić», heta ŭžo druhi dysk zhareŭ. Pa-pieršaje, zimoju jazda sami bačycie jakaja, stolki buksavać — dzie jano vytrymaje, a pa-druhoje, dyski hetyja stavim niearyhinalnyja, bo aryhinalnyja darahija. Letam by na takim jeździŭ biez asablivych prablem, a zimoju biada.

Jechać u toj dzień było niaprosta navat pa rasčyščanych darohach, tamu što byli jany nie pasypanyja: sprasavany śnieh ślizki, zadniepryvodnuju mašynu źlohku zanosić, pajści ŭ niekantralujemy zanos joj nie dazvalaje tolki majsterstva vadziciela. Pry takich umovach asabliva nie razhonišsia.

Pryčynaju zatrymak aŭtałaŭki jašče byvaje spaźnieńnie mašyn, jakija pryvoziać małako ź Lepiela, ich treba dačakacca, a jany ŭ svaju čarhu taksama mohuć dabiracca pa niepračyščanaj i niepasypanaj darozie ci spaźniacca pa niejkich inšych pryčynach. Pa niekatorych vioskach niemahčyma byvaje prajechać z-za ciakučych vodarazbornych kałonak. Da vioski Dubroŭskija, dzie žyvie adna babula, davodzicca dabiracca pa darozie, jakuju i darohaju nie nazavieš:

— Jaje tam nikoli nie było, — havoryć ci to vobrazna, ci to litaralna Ihar. — Traktar prajechaŭ, voś i ŭsia daroha. «Hazon» tam jašče niejak projdzie, a MAZ šyrejšy, i ŭ mianie adno koła prosta pa ziamli idzie, a druhoje pa samym krai ŭzaranaha pola. Ledź na ŭzaranaje trapiš — usio, zasiadzieš nadoŭha.

Chto, akramia dziaržaŭnaha pradpryjemstva, budzie tracić takija kałasalnyja srodki, bić techniku i raschodavać paliva dziela taho, kab dastavić bochan chleba i litr małaka jakomu-niebudź adzinamu žycharu ciažkadasiahalnaj hłybinki, jaki ŭparta admaŭlajecca pierajazdžać da dziaciej u horad? Nielehalnyja zalotnyja kamiersanty praskočać pa dastupnych dla lehkavoha aŭtamabila i pakul što bolš-mienš ludnych nasielenych punktach, źbiaruć viarški, i śled ich prastynie. A na svaju aŭtałaŭku zaŭsiody možna spadziavacca, jana pryjdzie ŭ pryznačany dzień, pieraadoleŭšy časam navat na pieršy pohlad niepieraadolnyja pieraškody. A kali prybudzie nie pa hrafiku ci ŭvohule nie dabiarecca, to nie pa svajoj vinie.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?