8 maja nie stała najstarejšaha biełaruskaha piśmieńnika Mikoły Aŭramčyka. Prapanujem vašaj uvazie hutarku, jakuju da 90-hodździa rabiŭ ź im žurnalist Hleb Łabadzienka.
Mikoła Aŭramčyk. 1938 hod, Miensk, kursy pry Sajuzie piśmieńnikaŭ dla tvorčaj moładzi z rehijonaŭ.
U litaraturu jaho ŭvioŭ Jakub Kołas, Kuźma Čorny pisaŭ viaskovamu školniku Mikołu recenzii na pieršyja apaviadańni, sa Źmitrakom Biadulem jon razam vystupaŭ na viečarynie, lepšym siabram byŭ Pimien Pančanka…
…Tak paviałosia, što žurnalisty pytajuć u doŭhažycharoŭ (a ŭ našych šyrotach 90 — heta ŭžo doŭha) pra sakrety zachavańnia formy, što balić/nie balić i h.d. I ja, pryznajusia, chacieŭ miž inšym zapytać toje ŭ Mikoły Jakaŭleviča. Ale, pabačyŭšy na parozie enierhičnaha, viasiołaha, ruchavaha (tak i padmyvaje skazać — «maładoha») haspadara, zabyŭsia pra heta. Tak i nie zhadaŭšy da kanca našaj šmathadzinnaj razmovy. Ciažka vierycca, što čałaviek, u jakoha tak bliščać vočy, taki śvietły rozum i ćviordaja pamiać — starejšyna našaj litaratury.
«Kupała biez šapki, jak prarok, stajaŭ nad masaj ludziej…»
— Nu tak, atrymlivajecca, što starejšyna… — kaža Aŭramčyk. — Kali hladzieć pa dacie naradžeńnia, to tak jano i vychodzić…
— A chto vašyja najlepšyja siabry byli siarod piśmieńnikaŭ?
— Samy blizki — Pimien (Pančanka — aŭt.) i Bryl. Mielež. Šamiakin. I, kaniešnie, moj nastaŭnik, jaki siabram staŭ maim — Arkadź Kulašoŭ. Nu i z Maksimam (Tankam — aŭt.) u mianie byli vielmi siabroŭskija adnosiny. Ja ŭ jaho pracavaŭ 7 hadoŭ u «Połymi».
— Ja čytaŭ, što ŭ litaraturu vas uvioŭ sam Kołas. Heta praŭda?
— O, nu heta ŭnikalnaja historyja!
— Dyk raspaviadzicie!
— Pryjšli jany — Kupała, Kołas, Łyńkoŭ, Edzi Ahniaćviet — da nas u piedinstytut na sustreču sa studentami. U 1939 hodzie, u krasaviku — niedzie piataha ci šostaha, nie pomniu dakładna. I raptam mianie šturchajuć: «Hladzi, Kołas uziaŭ tvoj vierš čytaje!..» U nas vydavaŭsia mašynapisny časopis «Naša tvorčaść» — i niechta jamu ekzemplar na stoł pakłaŭ. Ja spałochaŭsia strašna! Kołas vierš čytaje — moj! Kupała ŭziaŭ akulary, taksama pračytaŭ, niešta jany pahavaryli. Kołas padymajecca i kaža: «My aznajomilisia z vašym časopisam, i našuju ŭvahu pryciahnuŭ vierš Aŭramčyka «Adlot žuraŭloŭ», zaprašajem aŭtara na scenu…» Mianie — pieršaha na trybunu! Ja, kaniešnie, vyjšaŭ na trybunu pasłuchmiana, a vieršaŭ ža nie padrychtvaŭ nijakich… Pačaŭ łepać siabie pa kišeniach — u tuju paru ŭ mianie časta byvali rukapisy z saboj, čarnaviki. Niama! U pieršych radach pačali ŭžo chichikać.
— A što vy, svaje vieršy na pamiać nie viedali?
— Tady — nie, tolki niekatoryja. Ale pierad takoj aŭdytoryjaj… Tam ža tysiačnaja aŭdytoryja, vializnaja zała!.. I ja, nie najšoŭšy ničoha, łupianuŭ pa pamiaci dva vieršy! «Adlot žuraŭloŭ» (pasłuchać vierš Mikoły Aŭramčyka «Adlot žuraŭloŭ» u aŭtarskim vykanańni možna tut) i niejki druhi, nie pomniu, niešta takoje patryjatyčnaje. Aŭdytoryja pryniała dobra. Paśla jany pačali vystupać sami. Kupała čytaŭ vierš «A my sabie siejem i siejem» i ŭryvak z paemy»Tarasova dola». Kołas čytaŭ vierš «Pryvitańnie Maskvie» i niejkamu źjezdu vierš, jaki tady byŭ…
— I chto ź ich lepš vieršy čytaŭ?
— Kaniešnie, Kołas! Kupała — strašenna drenna… Chacia! Ja vam skažu takuju spravu: Kupału ja bolš bačyŭ i bolš ź im byvaŭ u roznych situacyjach da vajny. I kali ja ŭbačyŭ, jak Kupała čytaŭ na mohiłkach vierš pamiaci Eduarda Samujlonka… Ja byŭ prosta kranuty… Śnieh padaŭ… Jon biez šapki, jak prarok stajaŭ nad masaj ludziej… Vierš hety karotki, tam radkoŭ 12 ci 16… Jon čytaŭ prosta patrasalna! A tut, u instytucie, jon čytaŭ «A my sabie siejem i siejem» — doŭhi strašenna vierš! I čytaŭ jon jaho drenna, čamuści troški rot kryviŭ uleva. I niejak hnusava: «A-my-sa-bie-sie-jem-i-sie-jem…» U vyniku ŭ zale pačałosia troški ažyŭleńnie…
«Kali ja pryjechaŭ u Minsk, usie piśmieńniki ŭžo byli represavanyja ci rastralanyja…»
— Taja spahada Kołasa pryniesła vam tvorčyja dyvidenty?
— Nazaŭtra ŭ hazietach napisali pra heta… Pryčym Kołasu niechta tady padsunuŭ sšytak čysty, kab jon napisaŭ vodhuk. I jon ałoŭkam napisaŭ na pieršaj staroncy, što vierš «nadzvyčaj śviežy, pa sile i emacyjnaści ja staŭlu jaho ŭ rad takich vieršaŭ, jak lermantaŭski «Parus». I haziety dali ŭsio heta, nadrukavali.
— A Kupała z Kołasam užo na toj čas ličylisia pieršymi piśmieńnikami?
— Dyk nikoha ž nie było. Jak ja pryjechaŭ u Minsk, usie piśmieńniki ŭžo byli represavanyja ci rastralanyja… Ale my, viaskovyja chłopcy, jašče tady daloka nie ŭsio heta viedali…
— A z kim jašče ź siońniašnich kłasikaŭ vy tady kantaktavali?
— Ź Biadulem. Navat adnojčy daviałosia razam vystupać. Jaho zaprasili da nas u instytut vieršy čytać, u 1940 hodzie. I jon skazaŭ: adzin nie chaču, davajcie jašče kaho z vašych. I Biadula navat zachacieŭ, kab ja pieršy čytaŭ. I ja čytaŭ pierad im i pierad vialikaj aŭdytoryjaj… A potym navat pravodziŭ jaho dachaty.
— Mikoła Jakaŭlevič, a adčuvałasia tady napružanaść — paśla strašnych stalinskich represijaŭ 1930-ch hadoŭ?
— Viedajecie, voś tady razam z Kupałam i Kołasam pryjšła i Ahniaćviet. A jana była sakratarom kamsamolskaj arhanizacyi, usie kazali, što jana «stukačka». Mikoła Chviedarovič, kali viarnuŭsia z vysyłki, raspaviadaŭ mnie historyju. Kulašovu, kaža, ja daravaŭ, a Edzi nie daruju… Kali Mikoła siadzieŭ, Kulašova vyklikali na vočnuju staŭku. I śledčy pytaŭ, ci viedaješ jaho, Chviedaroviča,što možaš skazać. Kulašoŭ adkazaŭ: «Kaniešnie, viedaju — naš piśmieńnik. Ničoha takoha skazać nie mahu… Tolki što jon Puškina pierakłaŭ — dyk mnie nie vielmi padabajecca…» Śledčy paryravaŭ: «A vy dumajecie, vy «Aniehina» daskanała pierakłali?..» Dyk Kulašoŭ paśla prasiŭ prabačeńnia ŭ Chviedaroviča: daruj, maŭlaŭ, kali što nie tak tady skazaŭ… A Edzi, jak sakratarka kamsamoła, napisała rezalucyju «zhodnaja» na danosie ci na zajavie. I nie paprasiła prabačeńnia… Čaho Fadziejeŭ zahinuŭ, rasiejski piśmieńnik? Mnie Kuźma Harbunoŭ raskazvaŭ, jak jany, chto ŭcaleŭ, zvanili Fadziejevu načami, viarnuŭšysia z ssyłak: «Saška, ty ža, b…, ty takoje…» I ŭ vyniku Fadziejeŭ zastreliŭsia. Jon ža staviŭ na ŭsich podpisy…
«Maci mnie da śmierci zajaŭlała, što biełaruskaj movy niama…»
— Mikoła Jakaŭlevič, jaki vaš pieršy ŭspamin ź dziacinstva?
— Pryjezd maci adniekul, pa-śviatočnamu apranutaj. Knih pryviezła, brašury niejkija, partrety. Akazvajecca, heta byŭ 1926 hod, sakavik miesiac — pieršy źjezd biełaruskich sialanak u Minsku, jana była delehatkaj hetaha źjezdu — i pryviezła heta ŭsio.
— A baćki piśmiennyja byli?
— Tak skazać — było b śmiešnavata. Mama čytać čytała, i mnoha vielmi čytała. Pisać nie ŭmieła, nie pisała ničoha, choć dźvie zimy vučyłasia ŭ carkoŭna-prychadzkoj škole. Baćka nikoli nie čytaŭ, pisaŭ biazhramatna, ale počyrk vielmi pryhožy byŭ …
— Dyk a vy ŭ kaho taki piśmienny?
— Ja?.. Skažu vam adnuju reč — tolki nie ździŭlajciesia. Maja maci i da śmierci mnie zajaŭlała, što «niama biełaruskaj movy, heta vy vydumali jaje». Heta viedajecie čamu tak? Tamu što maje baćki i ŭvieś hety radavod ich byli bludalizy. Maci ź siami hadoŭ była najmičkaj u panskim majontku, baćka pracavaŭ na panskaj stajni. Dzied, mamin baćka, na brovary dehustataram byŭ — i staŭ ałkaholikam. Tamu pamieščyk i ŭziaŭ u dvor jaho dačku siamihadovuju. I maci mnie tak kazała — a jakraz ža była biełarusizacyja, i jana mižvoli navučała mianie i pa biełaruskamu lemientaru, i pa ruskamu bukvaru, jašče da škoły. Bačycie, jakija byvajuć mietamarfozy ŭ žyćci?
— Maci vam tak kazała, dyk a chto davioŭ, što biełaruskaja mova — jość?
— Heta nastaŭnica maja. Pad jaje ŭpłyvam ja i pačaŭ vieršy pisać — u piatym-šostym kłasie.
— Adrazu pa-biełarusku?
— Ja nie znaju, na čym heta było! Pa-ŭsiakamu! A kali ŭžo pačali prachodzić Bahdanoviča, Kupału, Kołasa, Čornaha — tady pabačyŭ, jak pravilna pisać.
«Kanvair u łahiery škadavaŭ mianie — i ciškom nasiŭ buterbrody…»
— Mikoła Jakaŭlevič, viedaju, što vy byli ŭ pałonie ŭ časie vajny…
— U pałonie ja prabyŭ kala troch hadoŭ… Spačatku — pierasylnyja łahiery. Pieršy — u Noŭharadzie, jaki trymali ispancy. Adtul ja vielmi lohka i prosta ŭciok. Pavieźli nas abrablać płantacyju kapusty za horad. Pole, žyta, chlaŭčuk… Ja pahladzieŭ — i dziornuŭ za hety chlaŭčuk. Pa žycie, pa žycie — i pabieh. I nichto ź ich nie zaŭvažyŭ! Prajšoŭ, vidać, kiłamietraŭ vosiem. Pryjšoŭ na bierah voziera. Vioska. Što rabić? Ja viedaju, što niemcy tut ci ispancy. Baču — kaza pasiecca, pryjšła žančyna jaje daić. Ja praprasiŭ jaje dać jakoha adzieńnia. Jana pajšła. Hladžu — iduć niemcy dva! Ja ŭ les, a ŭ ich pačaŭ sabaka brachać — i znajšła mianie taja aŭčarka, pajmali jany mianie, u mašynu pasadzili. Dumaŭ — rastrelvać viazuć, a jany mianie pryvieźli ŭ łahier… I samaje cikavaje — ni tady, ni paśla ŭ mianie ŭ kišeni himnaściorki nie znajšli voś heta… (Mikałaj Jakaŭlevič dastaje z šuflady… studencki bilet i zalikoŭku 1939 hoda!.. — aŭt.)
— O, dyk ja zaraz pahladžu, jak vy vučylisia!..
— Što tam, siarednieńka vučyŭsia… (nie chłusić — aŭt.)
— I dzie vy dalej u pałonie byli?
— U Rasii zbolšaha, u roznych łahierach. Paśla byŭ łahier śmierci ŭ Dźvinsku (Łatvija), adtul pavieźli ŭ Niamieččynu — na kamiennavuhalnyja šachty kala Dortmunda.
— Nahladali tak — što nie ŭciačeš?
— Dzie tam! Achova z aŭtamatami, łahier abkružany elektryčnym drotam, vyvoziać na płatformach na šachtu, kanvairy pilnujuć…
— Adnak, słuchajcie, atrymlivajecca — što vas pałon u peŭnym sensie ad śmierci ŭratavaŭ — usio ž nie pad kulami chadzić…
— Kali tak kazać, dyk mianie ŭratavaŭ niemiec, navat dva niemcy. Adzin — u pierasylnych łahierach, jon prynosiŭ mnie buterbrody. Peŭna, škadavaŭ, bo ja tam samy maładzieńki byŭ, chudy vielmi… U jaho na hrudziach byŭ kryž jašče z 1915 hoda, kazaŭ, što sam byŭ u Francyi ŭ pałonie… Druhi niemiec vyratavaŭ tak. Mianie razam ź inšymi pałonnymi vieźli sa špitalu, peŭna, nazad na šachtu — u ciahniku, u tavarnym vahonie. Raptam ciahnik spynili — i mianie (a ja stajaŭ krajni) zabirajuć da «baŭera». Tak ja staŭ pracavać na baŭera — adnak heta taksama ličyłasia pałonam, bo za nami nahladaŭ kanvair. Ale karmili dobra, jeli toje samaje, što i haspadary… Heta mianie ad hałodnaj śmierci ŭratavała… Vyzvalili mianie 22 krasavika 1945 hoda anhielcy…
«Viedaješ, ja liču siabie ščaślivym…»
— Mikoła Jakaŭlevič, ja na vas hladžu, słuchaju — i karcić spytać: na kolki vy siabie adčuvajecie?
— Ty viedaješ, ščyra pryznacca, u mianie ŭžo niešta było, jak lekary kažuć, «mikra»… Vidać, uviesnu heta zdaryłasia. I voś z hetaha adbylisia niejkija źmieny… A tak — u mianie adčuvańnie było jak hadoŭ u 60… Jano, možna skazać, i ciapier takoje, ale byvaje ŭžo, što troški nie aryjentujusia ŭ chadźbie tak, niadrenna ŭžo ŭziać kijočak… Staŭ nie tak jeści, vielmi mała… Ale zatoje staŭ pić. Štodzionna — stopku harełki ŭ abied. Škada, što ty zaraz na mašynie…
— Nastupny raz biez mašyny pryjedu…
— Naohuł, viedaješ, Hleb, ja siabie liču ščaślivym čałaviekam. Chacia maje siabry śmiajucca, kali ja tak kažu — Makajonak śmiajaŭsia: «Ciabie ŭsio žyćcio ŭ čornym ciele trymajuć, a ty siabie ščaślivym ličyš»… Usiakaje, kaniešnie, było — nie vypuskali mianie nikoli za miažu, skažam, pieršy raz nie vypuścili ŭ Varšavu z Uładzisłavaj Francaŭnaj, udavoj Kupały… Ale ŭspaminy: jak ja pačynaŭ pisać, jak heta było sustreta… A paśla vajny — i drukavańnie, i praca… Mianie pytali, čamu ja nie zastaŭsia paśla vyzvaleńnia z pałona tam, na Zachadzie. I sapraŭdy — u mianie na vačach sotni zastavalisia. Ale dla mianie jość — Radzima, mova, baćki. Jak ja moh zastacca?! Usie hetyja dumki dajuć mnie razumieńnie, što ja — ščaślivy čałaviek…
Ctudzień 2010, Miensk.
Unikalny ŭspamin
Da vajny, zhadvaje Mikoła Aŭramčyk, u minskim kinateatry «Čyrvonaja zorka» možna było pierad pačatkam sieansu sfatahrafavacca — i paśla prahladu atrymać kartku. Albo navat zapisać svoj hołas — i paśla filma atrymać kružełku, płastykavuju takuju, hnutkuju. U Aŭramčyka była takaja kružełka — tam jahony siabar Koršak abjaŭlaŭ «vierš Mikoły Aŭramčyka, čytaje aŭtar!», a jon, Aŭramčyk, dekłamavaŭ svoj vierš «Adlot žuraŭloŭ»…
Palito ad Mašerava
Absalutna vypadkova Mikołu Aŭramčyku daviałosia bolš za 10 hadoŭ nasić palito ź plača Piatra Mašerava.
— Pajšli my z žonkaj adnojčy na Červienski kirmaš, šukać mnie palito. I mnie spadabaŭsia adzin šyniel čyhunačnika, čorny taki z huzikami bliskučymi. Adnak žonka zapratestavała — «budzieš jak aby chto!» Hladzim — žančyna staić i palito praz ruku trymaje, prodaje — ažno da ziamli! Razhavarylisia. Jana kaža: pašyli mužu na adnoje mierapryjemstva — pajezdku ŭ Łondan — a pajezdka admianiłasia, i nie prydałosia. Maja žonka — pa-žanočy tak — pytaje: «A chto ž vaš muž?» Vyśvietliłasia, što Mašeraŭ. (Adnak jon tady byŭ jašče trecim sakratarom kamsamołu, i ja, jak kamsamolec, viedaŭ jaho). Jana nam navat na tym palicie skinuła 200 rubloŭ — addała za 800. I ja ŭ im bolš za 10 hadoŭ chadziŭ, navat kali Mašeraŭ užo hałoŭnym staŭ… Dobraje palito było!..
Nadrukavana ŭ «Źviaździe» ad 30 studzienia 2010.