Dziesiać hadoŭ, jak niama z nami paeta i navukoŭca Mikoły Aročki.

Apošnija hadoŭ dvaccać jon pražyŭ, jak Rabinzon na pustelnaj vyśpie, jak Dyjahien u bočcy. Sam kazaŭ mnie pra heta padčas našych niačastych sustreč u vioscy Vieciavičy na Słonimščynie. Zabytaja Boham i rejsavymi aŭtobusami, amal vymierłaja vioska niezdarma paraŭnoŭvałasia im ź nieabžytaj vyspaj i ciesnaj bočkaj.

Pahavaryć tam doktaru fiłałahičnych navuk, paetu, aŭtaru dvaccaci piaci knih nie było z kim. Choć nasamreč dniom ź lichtarom pa vulicy chadzi, jak toj starahrecki fiłosaf, u pošuku čałavieka.

Asabliva z žyćciom pustelnika było ciažka zvyknucca ŭ pieršyja hady paśla raźvitańnia sa stalicaj, dzie trahična zahinuli dva jahonyja syny. Ich śmierć i zmusiła zharavanaha baćku pakinuć Miensk, Akademiju navuk, jakoj addaŭ bolš za dvaccać hadoŭ žyćcia. Dumaŭ — praca na ziamli viernie siły, nie daść upaści ŭ biespraśvietny smutak. I nie pamyliŭsia. Ale bieź intelektualnaha asiarodka sumavaŭ.

Kali my ź Siarhiejem Čyhrynom pryjazdžali ŭ adviedki — doŭha nie adpuskaŭ, pra ŭsio raspytvaŭ, čytaŭ svaje novyja vieršy, jakija čamuści, jak zmoviŭšysia, pierastali drukavać staličnyja vydańni.

Adzinaj suviaźziu sa śvietam byŭ hruvastki radyjopryjomnik jašče savieckaha vyrabu, pa jakim vieciavicki pustelnik słuchaŭ pieravažna «Radyjo Svaboda». Ale niejak u pakinutuju niezamknionaj chatu zaleźli nieviadoma adkul prybyłyja zładziei. Vynieśli stary chaładzilnik, sapsavany pyłasmok, niešta z apratki i, hałoŭnaje, pryjomnik. Ni pa čym tak nie biedavaŭ haspadar chaty, jak pa im.

My padhavorvali jaho pisać uspaminy, a jon admachvaŭsia — chłopcy, niama kali. Pakazvaŭ svaje spracavanyja ruki, kivaŭ na sialanski ryštunak pry chacie. I, jak dalokija prodki ŭ XIX stahodździ, što nie viedali nijakaj miechanizacyi, chadziŭ za płuham, kasiŭ kasoj travu, dahladaŭ žyviołu i ptastva. «Za pieršyja siem letaŭ ja nakasiŭ sto vazoŭ siena!» Jakija tam uspaminy…

U vieršach Mikoły Aročki žyła i zmahałasia Zachodniaja Biełaruś, padymała narod statysiačnaja Hramada, buntavali palitźniavolenyja na Łukiškach. Jon ažyŭlaŭ historyju. Jašče ŭ 70-ja hady, kali ŭ ajčynnaj histaryjahrafii panavała abecedarščyna, paet napisaŭ dźvie vydatnyja dramatyčnyja paemy — «Kurhańnie» i «Kreva» (vyjšli pad adnoj vokładkaj u 1982-m), dzie vialikija kniazi Jahajła i Vitaŭt źviartalisia da čytača na dziaržaŭnaj movie VKŁ — biełaruskaj.

A jakoj znachodkaj dla nas, studentaŭ, byli aŭtarskija kamientary da zhadanych paemaŭ! Kamientary tyja «ciahnuli» na encykłapiedyčnyja artykuły. Ź ich možna było daviedacca pra žyćciapisy vialikich kniazioŭ, navypisvać starabiełaruskaj leksiki: marhaślepy, dołnik, zženina (kachanka)…

Heta ŭ «Krevie» ja vyšukaŭ nazvu dla svajho pieršaha paetyčnaha zbornika «Viečny Źnič», pra što Mikałaju Mikałajeviču praz hady było pryjemna pačuć u zaniesienych śnieham Vieciavičach.

Vosiem tysiač čytačoŭ «Kreva» (taki nakład knihi) spuskalisia razam ź Vitaŭtam u lochi Kreŭskaha zamka, prysutničali pry zaciatych sprečkach Vitaŭta ź Jahajłam, čuli lamantacyi Vitaŭtavaj karony, jakaja tak i nie dajechała da Vialikaha Kniastva:

Mianie pieraniali vielkapalanie.

Nivodzin źvier nie znaŭ takich zasad!

Na kožnaj ściežcy — biskup ci mahnat.

I mieč. To ž na karonu palavańnie!

Mianie, raśsiekšy miečam nadvaja,

Pryćvikavali ŭ Krakaŭskim sabory…

Jak simvalična sa ściany havoryć

Pra jednaść duš, pra los naš płoć maja!

Dalikatny ŭ abychodku ź ludźmi i z kožnaj žyvoj istotaj, Mikoła Aročka i ŭ słovie adčuvaŭ i vyčuvaŭ kožny huk. Moh pa-majstersku va ŭłasny vierš upleści falkłorny malunak: «Idu, jak zavarožany, / a śpieŭ płyvie z-za haci: / nie ŭsie łuhi pakošany, / nie ŭsie sienažaci». I dzie tut narodnaje, a dzie Aročkava?

Urablajučy ziamlu i dahladajučy kozaŭ, nakošvajučy svaje nieźličonyja stahi siena, paet u apošnija hady zusim zaniapaŭ zdaroŭjem. A tut jašče ŭ vioscy abjaviŭsia adzin zaciaty prychilnik «russkoho mira» i ŭsiaho, ź im źviazanaha. Palityčnyja dyskusii i sprečki, što važniej — kaŭbasa ci mova, zdaroŭja, viadoma, nie dadavali. Siły pakidali Aročku. Voś adzin ź jaho apošnich vieršaŭ «Padsočka»:

Dažyvajuć sosny boru.

Bor toj nie stary.

Hałavu zadzioršy ŭhoru,

Chodziać tam majstry

I razcom švarhočuć moŭčki.

Krapnie z-pad laza

Nie žyvica ad padsočki,

A burštyn-ślaza.

Ljecca ŭ posud, niby ŭ lejku,

Praz kanaŭku-roŭ.

Miednastvolicam — paŭvieku.

Maładaja kroŭ…

Dy zastupnickaje mocy

Ja nie maju tut.

Sam ja čujusia ŭ padsočcy,

Jak i ŭvieś moj lud.

Adnojčy, pryjechaŭšy ŭ Vieciavičy, ja pabačyŭ sapraŭdny bukaličny krajavid. Mikoła Aročka siadzieŭ na popłavie pad ździčełaj jabłyniaj, a vakoł jaho paśviŭsia ceły statak kozaŭ. Navoddal skubli travu karovy i raz-poraz rykali ŭ vialikija doŭhija truby, zrychtavanyja dla hazapravoda Jamał — Jeŭropa. «Zirni — im padabajecca trubić i čuć recha», — skazaŭ paet-pastuch. My jašče tady pamierkavali, kudy karovy chutčej darykajucca — da Jamała ci da Jeŭropy.

I na pašy, i na sienažaci Mikoła Aročka nie razłučaŭsia z łazovym košykam. Nasiŭ u tym košyku — rukapisy i Bibliju. Rukapisy jon uvieśčasna dapisvaŭ i dapracoŭvaŭ, a Bibliju čytaŭ u lubuju volnuju chvilinu. U tuju našu apošniuju sustreču jaho vielmi cikaviła Jevanhielle ad Iaana, jon navat niekalki razoŭ paŭtaryŭ: «I Słova stała płoćciu i ŭsialiłasia ŭ nas, poŭnaje miłaty i praŭdy».

I Aročkava słova taksama było napoŭnienaje praŭdaj i miłatoj.

Клас
57
Панылы сорам
1
Ха-ха
2
Ого
2
Сумна
17
Абуральна
2