Da ciapierašniaha momantu ja paśpieŭ pavučycca ŭ dźviuch krainach, vałodaju anhielskaj i francuzskaj movami, napisaŭ paru knižak, abaraniŭ doktarskuju dysiertacyju. Adnak hałoŭnyja ŭroki atrymanyja mnoj daloka ad univiersiteckich atryum, kafiedraŭ i bibłijatek. Pra try ź ich raskažu.
Urok N1. Siły dabra i siły zła
Sprava była kłasie ŭ siomym. Ja byŭ chudzieniečki damasied ź vielmi siaredniaj paśpiachovaściu. Da taho ž, na svaju biadu, ja nijak nie ŭdzielničaŭ u žyćci kłasa, jaki ŭ našaj SŠ N171 zaklučałasia ŭ tym, kab rehularna vychodzić «na razy».
«Vychad na razy» byŭ paniacciem, jakoje chtości sa staršakłaśnikaŭ pryciahnuŭ z kałonii dla niepaŭnaletnich: dvoje junych džentlmienaŭ pavinny byli pakazalna «zaviazacca», h.zn. znajści padstavu dla bojki, zatym, z tvarami źbialełymi i rašučymi, vyjści za škołu da viarby, dazvolić natoŭpu siabie akružyć, paśla čaho ździejśnić adzin nad adnym akt biessensoŭnaha fizičnaha bićcia rukami i nahami. Zdaralisia złamanyja nasy i paškodžanyja orhany zroku. Zdaralisia vybityja zuby i prakušanyja ščoki.
Hałoŭnym «razoŭščykam» byŭ zmročny typ Vadzim (jon, darečy, adpraviŭsia na adsidku amal adrazu paśla zakančeńnia vośmaha kłasa, tak što jaho karjera realizavałasia vielmi chutka).Dyk voś, ja «ŭ razach» nie ŭdzielničaŭ, bo byŭ mirnym, cichim bajakam, jaki vieryŭ u siłu dypłamatyi i intelektu. Chto b sa mnoj ni «zaviazvaŭsia», zaŭsiody ŭdavałasia «razbazarycca ŭ suchuju», h.zn. biez bojki.
Vadzim pravioŭ sa mnoj niekalki važkich niešmatsłoŭnych hutarak, u jakich tłumačyŭ, što «pacan pavinien machacca», što «pacan biez machaču — nie pacan». Ale ja niejkim čynam zastavaŭsia na pieryfieryi školnaha «fajt kłab», roŭna jak jašče adzin z uchilistaŭ, bajaźliviec-vydatnik Sarokin, jon ža Saro. I voś adnojčy ciarpieńnie Vadzima łopnuła.
Heta zdaryłasia zmročnym zimovym dniom. My siadzieli ŭ stałovaj, kłas užo źjeŭ katlety «Vožyk», zapiŭ ich uzvaram i zabaŭlaŭsia tym, što haniaŭ pa stałach prusakoŭ.
Vadzim doŭha hladzieŭ na mianie z svajho ciomnaha kuta, pra štości pierašeptvaŭsia ź inšymi «aŭtarytetami». Ja adčuvaŭ, što vakoł mianie zhuščajucca niejkija cieni, zakipaje čornaja enierhija.Narešcie ich «bražka» padyšła da mianie i paviedamiła, što mianie «na razy» vyklikaŭ Saro. Boj adbudziecca praź piać chvilin la viarby.
Saro ŭ hety čas uplotvaŭ druhuju porcyju supu i nie vyhladaŭ jak čałaviek, kimści pakryŭdžany. «Bražka» adpraviłasia da jaho i niešta paviedamiła, papiarednie vybiŭšy z-pad azadka kresła, kab było bolš dachodliva.
Znachodziačysia ŭ transie, ja pajšoŭ u harderob, nadzieŭ palito i šapku z vušami — bojka bojkaj, a nie zastudzicca b. Pa kalidory ŭžo vałakli Saru — bicca sa mnoj. Toj ŭpiraŭsia, ale było vidać, što boj budzie: Vadzim i «bražka» nastrojeny rašuča.
Nas pastavili adzin suprać adnaho na lodzie «kuryłki» i pačali raŭci: «Dźviń jamu, Saro! Dźviń, davaj! »Ja bić nikoha nie źbiraŭsia, a natoŭp, nie atrymlivajučy vidovišča, źviareŭ.Moj «vorah», viała razmachnuŭšysia, zasadziŭ mnie ŭ vucha. Šapka amartyzavała ŭdar, bolu nie było, ale vielmi niepryjemnym było toje, jak pieramožna zavyła natoŭp. I tady ja, nie mocna celačysia, zakaciŭ ŭ adkaz — kudyści ŭ poŭnuju Sarynu ščaku, pamiž huboj i vucham.Narešcie šaściorka z «bražki» kryknuła Saro: «Nie jo. .. nieš pieršym, tabie jo… Vadzim».
Pačuŭsia charakterny huk, Saro paśliznuŭsia (sprava była zimoj) i ŭpaŭ, daŭšysia hałavoj ab lod. Z raśsiečanaj skury bahata paliłasia kroŭ.Saro kiŭnuŭ, pakazvajučy, što daruje. Ale kroŭ heta nie spyniła. U tym-ta ŭvieś žach, što maje prabačeńni kroŭ nie spynili.Ja žachnuŭsia taho, što narabiŭ, i załapataŭ: «Vybačaj ...»
Čorny natoŭp rassmoktvajecca: «machač.» adbyŭsia, pach śviežaj «juški» ŭsich zadavoliŭ. «Saro, u natury, prabač, — praciahvaŭ łapatać ja. — Ty mnie jo..ŭ, ja tabie jo…ŭ».
My zastalisia zusim adny. Mnie było piakuča soramna. Saro znoŭ kiŭnuŭ. Kroŭ praciahvała kapać z raźbitaj hałavy.
Ja tady zrazumieŭ adrazu niekalki rečaŭ. Pa-pieršaje, pakul takija bajaźliŭcy, jak ja i Saro, vałtuziać adzin adnaho pa vušach, sapraŭdnaje zło staić u baku i zadavolena paśmiejvajecca.Pa-druhoje, časam nijakimi słovami nie zahładzić zroblenaje. Nu a pa-treciaje — nu tak, toje, što pacan biez machaču — nie pacan.
Urok N2. Za ŭsio treba płacić
Dziaŭčynu zvali Śviatłana, i jana pracavała ŭ Minsku, na zavodzie, jaki źbiraje traktary. Ja znachodziŭsia ŭ pary rańniaha pałavoha vyśpiavańnia i tamiŭsia ŭ vioscy Barborava Hłuskaha rajona Mahiloŭskaj vobłaści. Zredku miascovyja brali mianie na rybałku i kupańnie na karjery. Raz u miesiac treba było paśvić karoŭ, pa viečarach — iści dadomu hladzieć «Rabyniu Izaŭru». Inšych zabavak u vioscy Barborava Hłuskaha rajona nie było.
Śviatłana mianie chvalavała, ale była całkam niedastupnaj, bo joj było na cełych try hady bolš, čym mnie, i svaju paru rańniaha pałavoha vyśpiavańnia jana prajšła prykładna tady, kali ja vychodziŭ z Saraj «na razy».
Adnojčy, kali my z pacanami pieraminalisia pad «Moden Tokinh» u kłubie, dziaŭčyna Śviatłana prajšła praz usiu tanczału i prašaptała na vucha: «Chodź za mnoj». Ja pasłuchmiana pajšoŭ, razumiejučy, što nastupiła kulminacyja nie tolki troch miesiacaŭ hetaha pustoha leta, ale i, mahčyma, usiaho žyćcia. Prosta tut, u kłubie, jana ŭziała mianie za ruku, vyklikaŭšy niešta nakštałt kalektyŭnaj nieprytomnaści ŭ maich adnahodkaŭ. Jana vyciahnuła mianie z kłuba, padviała da abieliska kala brackaj mahiły, pakłała na ziamlu, raźmiaściłasia na mnie i pacałavała.
«Nie ŭzbudžvajsia!» — stroha skazała jana, dajučy zrazumieć, što ničoha, akramia pacałunkaŭ, nie budzie (ja tady, zrešty, nie mocna razumieŭ, što jašče moža być).Pravioŭšy sa mnoj kala piatnaccaci chvilin, jana ŭstała, strasianułasia i syšła ŭ noč, ničoha bolš nie tłumačačy. Ja viartaŭsia ŭ kłub tak, jak viartaŭsia Jura Haharyn na Ziamlu. Ja čakaŭ avacyj. Ale la ŭvachodu mianie sustreŭ zaniepakojeny pryjaciel, Siaroha.
«Ty, heta samaje, nie baišsia, što Traktaryst ciabie zakapaje?» — koratka spytaŭ jon. Ja ździviŭsia: «Jaki Traktaryst?» — «U Śvietki jość chłopiec, Traktaryst, jamu dvaccać piać. Jana ź im tolki što pasvaryłasia. I, kab zajeści jaho, pry ŭsich pajšła z taboj. Tabie, heta samaje ... pi ... c».
Ja ŭstupiŭ u zału i sustreŭ tam Traktarysta.
Jon byŭ na hałavu vyšejšy za mianie i hladzieŭsia kudy bolš surjozna za školnaha Vadzima. «Chadziem vyjdziem, — skazaŭ jon, uchmylajučysia rotam, u jakim adsutničała dva zuba. — Dy ty nia bojsia ». — «Ja nie bajusia», — skazaŭ ja. Jak akazałasia, darma.
Z hetaj historyi ja vynies dla siabie try vysnovy: pa-pieršaje, kali dobra, potym abaviazkova budzie drenna; pa-druhoje, za ŭsio treba płacić, pa-treciaje, nie vier žančynam, jakija ciabie całujuć i kažuć pry hetym «nie ŭzbudžvajsia» .
Urok N3. Pach katlety ŭ internacie
Adnojčy nas z baćkam paprasili zavieźci charčy ź vioski majoj ciotcy, jakaja pracavała ŭ stałoŭcy zavoda, što vyrablaje zapčastki dla bujnych mašyn. Ciotka žyła ŭ internacie niedzie ŭ tych miescach Minska, u jakija ja nikoli da hetaha i nikoli paśla hetaha nie traplaŭ.
Heta była nie zavodskaja ŭskraina, a zavodskaja apramietnaja. Paŭsiul dymili truby. Pachła akalinaj. Pavietra było žoŭtaha koleru. Ź ziamli vyciakaŭ mazut.
Internat vyhladaŭ jak karavyja šmatpaviarchoŭki afartysta Siarhieja Balenki. My z baćkam ŭstupili ŭ jaje krokam niaŭpeŭnienym i pałachlivym. Tut byli farbavanyja ŭ turemny zialony koler ścieny, ciemra doŭhaha, jak čyściec, kalidora i, hałoŭnaje, pach pierasolenych katlet — nastolki ščylny, što na im možna było paviesicca.
Našy pošuki 202-ha pakoja adkryvali nam usio novyja infiernalnyja vidoviščy: mokry i całkam hoły taŭstun, hulaje pa kalidory z papiarosaj, ahulnaja kuchnia, dzie matuli varyli niejkaje zielle kala plitaŭ.
Słovam, kali my znajšli ciotčyn «błok», my ŭsio prapitalisia pachami i enierhietykaj hetaha miesca. Ciotka była viasiołaja i žyćciaradasnaja, 15 kv. m jaje žyćciovaj prastory, jakuju jana padzialała ź siabroŭkaj, troški zhładzili žach, što tvaryŭsia vakoł. My praviali ŭ jaje 10 chvilin i, zdajecca, vypili harbaty.
Hetyja chviliny źmianili majo žyćcio: ja abiacaŭ sabie, što zrablu ŭsio ad mianie zaležnaje, kab nie žyć u takim internacie. Kali mnie było lanota vučyć francuzskuju abo rychtavacca da kvalifikacyjnaha ekzamienu ŭ aśpirantury, ja ŭspaminaŭ ciotčynyn pakoj — i adrazu źjaŭlalisia i siły, i enierhija.
Choć ciotka, zdajecca, była tam zusim ščaślivaja. Kudy bolš ščaślivaja za ŭsich nas, što žyvuć u vyhodzie i hłamury.





