Hlań, pačuj mianie,
Hospadzie, Boža moj!
Praśviatli mnie vočy,
kab nie zasnuŭ ja
snom śmierci.

Psalma 12:4

— Kino nie lublu, — kaža elektryk Ihar, i słaby hołas trymcić, zhasaje naprykancy słovaŭ, — knihi lublu. U kino jak pakažuć, tak i hladzi… Žary, što dajuć… A kniha… Tam sam ujaŭlaješ, jak chočaš.

I hladzić skroź ciabie svaimi zapalenymi ad biassońnia čornymi vačyma z­pad pasiviełych brovaŭ, vysoki, kaščavaty, sutuły, jak byccam choča skazać jašče niešta, ale potym ledź bačna machaje rukoj — aj…

Elektryk Ihar — ad Boha. Byvaje, biare na skła¬dzie lampački abo razietki, ruki trasucca, pakul zapišaš — pałova drabiazy rassypajecca pa padłozie, a pačynaje technaryć, pajać dy padłučać — cud. Bolšaść inžyniernych vynachodak u haspadarcy — hihanckija vientylatary, sarciroŭki z rehulataram chutkaści, prystasovy dla zachoŭvańnia dy apracoŭki bulby, tempieraturny režym u schoviščach da hradusa, užo nie kažučy pra kabieli dy pravodki, — jahonaje.

Z susiedam­tokaram (a takarka praź ścienku z elektracecham) Ihar jak kot z sabakam. Intelihient u technicy, Ihar pahardliva fyrkaje na tokara Valancinaviča: «A, hetamu b tolki parezać dy zavaryć!» U pačatku 2000-¬ch byŭ Ihar adnym z tych partyzanaŭ, chto raźbiraŭ saviecki vajskovy haradok: viodrami ciahnuŭ u haspadarku ćviki, hajki, miedź, addana pierakoŭvaŭ miačy na arały… Zajadły zaŭziatar: futboł, bijatłon, tenis dy ŭsio, što jość. Zaŭždy kateharyčny: «Dvarovaja kamanda», «Azaranka zdułasia». Doma Ihar usio maryć ustalavać sistemu lusterkaŭ, kab z adčynienaj prybiralni byŭ vidać televizar: ciapier nie prapuściš ani chviliny.

Ale harełka. Zapoi pa niekalki dzion. Vychad — abo praz halak, kali ŭžo niama čym pachmialicca, abo ŭ špital — płatna 900 tysiačaŭ praz kropielnicu.

— Pry Sajuzie ludzi lepšyja byli, — cicha, utaropiŭšy vočy ŭ padłohu, kaža Ihar.

Lepš było, uvohule.

A čym jamu, Iharu, byŭ kiepski Saviecki Sajuz? Maładość — zornaja. Rodam z 1960¬ch, byŭ Ihar pieršym čałaviekam u Pružanach: mieŭ sintezatar «Jamacha», usie viasielli abo kancerty — Iharok, davaj!.. 35 rubloŭ savieckich hrošaj, Ihar syhraje, śpiaje ŭ mikrafon, dy nalivajuć. Kuplaŭ matacykły — «Java», «Čyzet» — kartynhi… A potym nadakučyła, u bepeseem zdaŭ, hramatu dali. Ech, strada¬estrada! Piŭ Iharok i ź Cichanovičam­Papłaŭskaj, i z Žoram Kandraćjevym… Byŭ čas, byŭ viek, była epocha.

Nu, chiba kali pracavaŭ vykładčykam u Pružanach, na Vialikdzień stavili na «dziažurstva» kala carkvy — vyłoŭlivać studentaŭ, što ŭpotaj chodziać da chrama. I pasada była — dyrektar Doma kultury taho ž technikuma. Nie jaki tam zavkłuba — dyrektar. I Dom kultury — dvuch¬pa¬viar­cho¬vy!

Duša pa¬raniejšamu łunaje niedzie tam.

Hartaju hazietu. Retra: «Ansambl «Čaraŭnicy» praz 20 hadoŭ». Ihar padychodzić — i zamiraje pa¬nad fotazdymkam. «O¬o, hulali my ź imi… Na hastrolach u Pružanach».

Zapalvaje. Hazietu nie vykidaj. Dym. Cyhareta dryžyć. Savieckaje nastalžy, čorna­bieły nuar… I voś užo cichieńka, sabie pad nos: «I śnicca nam nie rokat kasmadroma¬a­a…»

«Ziamlanie». «Samaćviety». Puhačova. Antonaŭ. «Łaskavy maj». Kaniečnie, «Pieśniary»…

— E, maestra, davaj, jak tam… Vočy čornyja, vočy strasnyja!..

Što zamaŭlali ŭ Pružanach čaściej za ŭsio? «Mašynu času» ziemlaka Andreja Makareviča.

«Pakul nie haśnie śviet,
Pakul haryć śviača…»

Ech, syhraŭ by, kranuŭ by kłavišu zaraz, kab tysiaču sercaŭ zabilisia… Dy, kali ramantavaŭ sarciroŭku, adzin dziejač dziela prykołu nacisnuŭ knopku. I zastaŭsia elektryk naš sa skalečanym ukazalnym palcam na pravaj ruce.

Kali Ihar zranku prychodzić na pracu — udalečyni, la bulbaschovišča, źjaŭlajecca postać čornaha kata. Jon niaśpiešna, miakka stupaje nasustrač Iharu praz uvieś ahromnisty asfaltavy plac, i ŭ hety momant za spatkańniem čałavieka i kata naziraje ŭsia haspadarka. Čornaja istota pierabiraje łapami ŭsio chutčej, pierachodzić na bieh i z razmachu skača na hrudzi elektryku. Vopleski, zachoplenyja vokličy — i Ihar, byccam madonna, z kamiačkom na rukach źnikaje ŭ dźviarach elektracecha. Siońnia ŭ nas na śniadanak sasiski i kiefir — ad śmiatany čorny Kieša ŭžo viernie nos.

— Nie pryhožy ty moj, — šepča Ihar, — ale charošy…

Kieša valaje durnia na sietkach z bulbaj, pilnuje dy łović myšej i łastavak (zvyčajna nad imi krucicca i ščabieča cełaja ścižma), stała charčujecca ŭ tatki, a pa dabaŭku chodzić na pole, dzie pracujuć žančyny, stroha ŭ abiedzienny čas… Nu, a za Iharam pačynajuć zaŭvažać cichija kacinyja zvyčki.

Chodzić cieniem. Robić moŭčki, paščoŭkvaje vyklučalnikami, tolki raśpisvajecca za razietki dy mietry drotu, adstaŭlajučy pakalečany ŭkazalny palec — rośpisam trapiatkim, byccam złoŭlenaja Kiešam łastaŭka.

Stanie, jak niešta zabyŭsia. Hladzić udalačyń. I pozirk… Nibyta jon vyšej za heta ŭsio. Nie, nie dziela rostu. Salist za kłavišami na scenie, pierad im mikrafon, a ŭnizie — uvieś horad.

— Byŭ by ja prezidentam…. Rasstralaŭ by ich k čortavaj maciery, — abviaščaje Ihar, i z zamirańniem serca čakaješ, kaho na hety raz «ich».

Čynoŭnikaŭ. Apazicyju. Śpievakoŭ¬papsavikoŭ. Depu¬tataŭ. Žurnalistaŭ.

— Nie, surjozna. Da ścienki, i ŭsio!

Ihar, Ihar…

Hałoŭnaje, hety niezabyŭny pozirk udalačyń.

I — nadtresnutym hołasam:

— U Boha… vieru… a moža, i nie… A ŭ los vieru. Los jość, usio pieradvyznačana.

— A kim pieradvyznačana? Boham, vychodzić?

— Nu, značyć, i Boh jość.

I kali ŭ svaim zašmalcavanym alpijskim kaptury Ihar miłujecca z Kiešam dy zahladaje ŭ jahonyja prymružanyja kašečyja zrenki, abo kali pakutliva morščycca i skalečanymi dryžačymi palcami vykručvaje dy izaluje pravodku, kab dać śviatło — raptam, niby z udaram toku, bačym, jak adniekul z hłybini praź jahonyja čornyja¬čornyja vočy, praz čałaviečaje źniemažeńnie, viasielli, zastolli, zastoi, zapoi i ŭsio pražytaje žyćcio hladzić na ciabie Isus.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?