Apošni raz ja byŭ na Naračy dzieviać hadoŭ tamu.

Tady ź niabios uhravała voziera śpiakotnaje lipieńskaje soniejka, uzdoŭž bieraha, da jakoha łaščyłasia mlavaja chvala, snoŭdaŭsia tudy-siudy strakaty natoŭp adpačyvalnikaŭ… Ja nie vytrymaŭ nazirać biessensoŭnuju kurortnuju mituśniu i pajšoŭ da znajomaj ź dziacinstva krynicy: mo paščaścić papić. Dzie tam! Zabranaja ŭ bietonnyja kolcy, jana ci žyvaja była pad iržavym zamkom. «Kab nie pahanili, — idučy pa ściežcy mima, patłumačyła miascovaja kabieta ŭ biełaj chustcy, — a tak troški ciŭkaje…»

Nam zdajecca, padumałasia nad toj začynienaj kryničkaj, što stvoranaje Boham daŭžejšaje za čałaviečaje žyćcio. Ale čamu majho žyćcia, navat niezavieršanaha, chapiła na toje, kab źnikli Kupa z Maciejevaj chataj i Kabylniki ź ich niadzielnymi kirmašami, navat z nazvami źnikli; kab pierasochli krynički pa bierahach, zaciahnulisia hraźziu čyściutkija strumieni, a ŭ zamutnionych siońnia naračanskich vodach pasialiłasianiejkaja brydota?!

Tydzień tamu, kali nad vozieram užo panavała zołkaja pieradzimovaja imža, ja da toj krynički nie pajšoŭ.

Mo i ŭvohule nie tre' było zvaročvać u byłuju Kupu, a zaraz «k.p. Narač», kab nie ździekvacca z najščaśliviejšaha ŭ žyćci ščaścia — dziacinstva na Naračy. I praŭda, ci nie ździek heta — litaralna na tym miescy, dzie stajała Maciejeva chata, bačyć ucisnutaje ŭ ziamlu kafe pad nazvaj «Kupa», i baluča ściskać serca dryhotkimi, nibyta praź ćmianaje škło času, uspaminami?!

Tych uspaminaŭ chopić jašče nie na adnu kałonku. Dy što kałonku! Da zakančeńnia žyćcia. Ale hetym razam paźbiehnu padrabiaznaściej. Akramia jak u kamientarach da zdymkaŭ. Kab chacia b troški ŭjavić maštab katastrofy.

Hety ščyt z abjavaj pastaŭleny jakraz na tym miescy, dzie «parkavaŭsia» ciažki Maciejeŭ čovien.

…Nad vozieram tolki čajki. Ni kačak, ni lebiedziaŭ — im ježy niama.

Baćka kliča mianie razam ssoŭvać čovien u vadu, ja ŭvachodžu ŭ jaje i niečakana pravalvajusia ŭ ledzianuju jamku, adkul niejkaja tajamničaja padziemnaja siła burlić fantančykami piasku. Potym jašče, jašče… «Krynički», — tłumačyć baćka, nachilajecca, začerpvaje vadu draŭlanym kaŭšom, što lažyć na dnie čoŭna, i prahna pje, nibyta ŭsio žyćcio pakutavaŭ ad smahi. Potym praciahvaje koŭš mnie…

Voś toj bierah i taja vada siońnia…

Hetym viazam abapał darohi, što pavaročvała ad bieraha ŭ viosku, mo hadoŭ sto.

Bo i šeśćdziesiat hadoŭ tamu ich vyšyni było dastatkova, kab, uzabraŭšysia, vyrazna ŭbačyć supraćlehłuju kasu, a ŭ ciemry – śviatło ad faraŭ redkich mašyn, što niačutna jeduć pa brukavancy praz Čaraŭki…

Ci ž adčuje siońniašni chłopčyk praz tyja «safary» i «bahhi» prazrystuju biazdonnuju pryhažość naračanskaj vady i nieba?

«U voziera niasuć svaje vody 17 ručajoŭ…» — tak apisvaje Narač infarmacyjny partał www.myadel.info 

Voś toj «ručaj», što kaliści strumieniŭsia praz kupaŭskuju vakolicu, dzie ŭ zarosłaj łaźniakom łahčynie dychała bałota, u katorym ja ledź nie patapiŭ Maciejevaha kania. Koń, dziakuj jamu, niejak z bahny vyłuzaŭsia. A voś ručaj zadychnuŭsia ad mielijaracyi, to bok «palapšeńnia ziamli»… A jakija krasnapiorki łavilisia mienavita tut! Prastaiš viečar pa pojas u vadzie — poŭnaja avośka na patelniu…

Kudy jon ciače zaraz? U jakuju bahnu Času?

…Kolki hadoŭ tamu na adnym z žurnalisckich sieminaraŭ hałoŭny redaktar, na žal, zabyŭsia na proźvišča, jakojści z abłasnych «praŭd» praliŭ ślazu pa Bajkale — maŭlaŭ, hinie taki cud. Ja nahadaŭ pra Narač. «A što Narač?! — uskinuŭsia kaleha. —Musić, daŭno nie byli. Tam taki kurort pabudavali! Usio dla ludziej, dla naroda!»

Čamu ž narod, spytaŭ ja tady, nie zdahadaŭsia zachavać dadzieny Boham cud, začynić, jak tuju kryničku, na zamok?

A siońnia pytajusia sam u siabie: ci ž tolki ekałahičnaja zdaryłasia z nami katastrofa?

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?