Zrabić vialikaje intervju ź Lavonam Volskim my [Jeŭraradyjo] sprabavali niekalki razoŭ ciaham hoda. Lavon byŭ ci to zaniaty, ci to «pakul niama asabliva pra što raskazvać, ale — chutka, bo my tut z Aniečkaj takoje zadumali»… A potym zdaryłasia trahiedyja, 23 sakavika z žyćcia pajšła Hanna Volskaja. Minuła niekalki miesiacaŭ, i na aściarožnaje pytańnie byŭ adkaz: «Davajcie pahavorym, čamu nie? Ja zbolšaha ŭžo ačuniaŭ. Možam razmaŭlać na lubyja temy…»

Sustreču pryznačajem u siaredzinie dnia ŭ vuličnaj kaviarni ŭ centry Minska. «Ja ŭ centry redka byvaju, niejak daŭno nie hulaŭ tut pieškam, idu da vas ciapier i nie paznaju horad: kaviarniaŭ stolki, na vulicy roznyja parasončyki», — dzielicca ŭražańniami Lavon. A my ŭ svaju čarhu cikavimsia, jak idzie zbor srodkaŭ na novy albom, čamu praces krychu zapavoliŭsia i kolki nieabchodna sabrać.

 Ja tak razumieju, što asnoŭnaja masa amataraŭ majoj tvorčaści ŭžo zrabiła svoj uniosak. Pryčym byli roznyja sumy: ad piaci dalaraŭ i da… nie budu kazać, da jakich sum u jeŭra. Praŭda, i ciapier pa adnym-dva čałavieki ŭ dzień dasyłajuć hrošy. Sprava, jak mnie padajecca, nie ŭ adsutnaści cikaŭnaści, ja navat ździŭleny, što taki vysoki adsotak ad nieabchodnaj sumy sabrali (za try miesiacy, ź siaredziny sakavika da 16 červienia, — 86% ad patrebnaj sumy, — Jeŭraradyjo). Bajaŭsia, što budzie adsotkaŭ 25 i na hetym usio spynicca. Ciapier nie samy lepšy pieryjad dla roznych achviaravańniaŭ, ale ludzi ŭsio adno adryvajuć ad siabie svaje kreŭnyja. Značycca, jany chočuć pačuć heta. Nazyvać nieabchodnuju sumu ja nie chaču. Adno skažu, jana i nie vialikaja, ale i nie maleńkaja. Ale ž novy albom — heta nie tolki zapis u studyi, a jašče i klipavaja padtrymka, i prasoŭvańnie, i inšaje. I ŭsio patrabuje hrošaj, biaspłatna nichto ničoha nie robić. Ja hetaha i nie prapanuju, za ŭsio, što ludzi robiać prafiesijna, jany pavinny atrymlivać hrošy.

Sprabavaŭ pisać asobnyja pieśni z «Hramadaznaŭstva» ŭ ajčynnaj studyi z našymi muzykami — niejki tupik, samapaŭtory, viartańnie da N.R.M.

— Ja ŭpeŭnieny, što znajšłasia b i ŭ Minsku jak minimum adna-dźvie studyi, jakija b z zadavalnieńniem zapisali vam albom biaspłatna…

 I na mianie vychodzili z takoj prapanovaj. Ale na dadzieny čas u mianie jość kamanda, ź jakoj ja pracuju, jana znachodzicca ŭ Vilni. Jany narviežcy. I jość pradziusar Snore. Ja vielmi zadavoleny tym, što atrymałasia ŭ vyniku našaj papiaredniaj pracy «Hramadaznaŭstva». I ja spadziajusia, što hety albom budzie jašče lepšym pa huku. Tym bolš, jon budzie nie tolki hramadska aktyŭnym, ale «šyrokafarmatnym». Na albomie 16 piesień, a heta nie žarty! Pa ščyraści, ja sprabavaŭ pisać asobnyja pieśni z «Hramadaznaŭstva» ŭ ajčynnaj studyi z našymi muzykami — niejki tupik byŭ, samapaŭtory, viartańnie da N.R.M. Paratunkam staŭ mienavita Snore sa svaim bačańniem hučańnia: łakaničnym, biez soła, časta pieśnia pačynajecca z tekstu, biez ustupu, jak heta pryniata ŭ pop-muzycy. U adroźnieńni ad «Hramadaznaŭstva», novy albom bolš paetyčny. Toj byŭ takim «zmaharskim» — kanstatacyja faktaŭ, dosyć usio prosta skazana. Darečy, nazvu «Hramadaznaŭstva» prydumała Aniečka. Dumali-dumali, pakul na vočy padručnik dački nie trapiŭsia. I ciapier z nazvaj cełaja prablema… Mahčyma, bližej da relizu pryjdzie azareńnie. Baču, chočacie spytacca pra datu vychadu alboma, ale siońnia ja vam jaje nie nazavu — vosieńniu. A kali ŭsio pojdzie dobra, to ŭ kastryčniku zładzim kancert ŭ Vilni.

U centry, kudy chadziła Hanna, joj skazali, što heta nijakaja nie ankałohija

— Vaša asabista trahiedyja, śmierć žonki, paŭpłyvała na nastroj alboma?

 Pieśni, u bolšaści, byli napisanyja da hetaha… I ja źmianiŭ tolki paru radkoŭ u niekalkich pieśniach. Atrymałasia, što spakojnyja, napałovu akustyčnyja pieśni tam čamuści dosyć depresiŭnyja, a ciažkija i chutkija — naadvarot nie depresiŭnyja. Nie viedaju, čamu tak atrymałasia… Chacia, na toj momant u mianie nie było nijakich sumnych pradčuvańniaŭ, usio byccam by išło narmalna… Tamu ja nie viedaju, čamu ja nakremzaŭ taki depreśniak. Moža, niešta takoje było ŭnutry… Bo jašče ŭzimku ničoha nie ŭkazvała na toje, što štości zdarycca.

U nietradycyjnym centry, kudy jana chadziła, joj skazali, što heta nijakaja ni ankałohija, a niešta… mastapatyja ŭ kiepskaj formie. Treba pić heta i heta. Jana, biezumoŭna, u heta pavieryła. I ja taksama. Lačyłasia haładańniem, prymočkami, roznymi nietradycyjnymi mietadami. Moža, tamu tak chutka ŭsio i adbyłosia. I, moža, heta da lepšaha, bo ja viedaju, što ludzi hadami lažać u łožku, chvarejuć i adychodziać pastupova. Dla mianie heta, biezumoŭna, horš, bo było tak niečakana, što prosta žach. Kali moj baćka doŭha chvareŭ, pa lakarniach lažaŭ, to ty maralna ŭžo ciaham hetaha času rychtuješsia da niepaźbiežnaha, a tut usio było tak… Ja i ciapier jašče da kanca nie vyjšaŭ z hetaha šokavaha stanu, ale pieršy miesiac ŭsio było jak u tumanie — šok byŭ surjozny. Pastajanna roznyja dumki, jakija nieabchodna hnać ad siabie. Ale ž tut ničoha nie zrobiš — heta čałaviečaja isnaść. Dobra, što byli ludzi, i heta šmat ludziej, jakija mianie maralna padtrymali. Ale ž ja ŭsio adno razumieju, što ciapier mnie daviadziecca karennym čynam źmianiać usio. Bo ja pryzvyčaiŭsia da peŭnaha žyćciovaha scenaru, jaki šmat hadoŭ byŭ voś taki. A ciapier jon takim nie moža być. I musić mianiacca toj scenar, chaj nie ŭ lepšy, ale ŭ niejki inšy bok, niejki adekvatny. A nie toje, što ja viarnusia nazad u 1990-ja i budu zajmacca, jak heta ŭžo było, roznaj łuchtoj: niepatrebnymi prajektami, udziełam va ŭsich mahčymych kancertach i imprezach. Niepatrebnaj mituśnioj. Vielmi dobra, što ŭ apošnija hady my navučylisia pierabirać, dzie treba ŭdzielničać, a dzie — nie. Za 30 hadoŭ na scenie vypracavałasia peŭnaja intuicyja.

— U vas byŭ padzieł abaviazkaŭ: vy pišacie pieśni, Hanna — zajmajecca administracyjnaj pracaj. Jak budziecie ciapier spraŭlacca?

 Jana nie lubiła ŭsiu hetuju administratarskuju pracu, ale vymušanaja była joj zajmacca. Dla mianie ŭsio heta, asabliva hrašovyja pytańni — ciažkaja tema. Ale daviadziecca joj zajmacca pakul samomu. Moža, potym chto dapamoža… Ciapier dla mianie ciažejšaja nie adsutnaść piersanalnaha mieniedžara, a adsutnaść pradziusara. Aniečka była talenavitaja ŭ stratehii — jana prydumlała akcyi, pieravod usioj kancertnaj dziejnaści ŭ Vilniu… Ciapier usim hetym daviadziecca samomu zajmacca. Hanna była zatočanaja pad maje prajekty, i mnie pradziusary zvonku naŭrad ci dapamohuć.

Ciapier u mianie z majomaści tolki chata ŭ vioscy. Ja znoŭ pazyčyŭ hrošy i rablu tam karennuju pierabudovu, dumaju, tam prapisacca i žyć

— Ludzi, jakija nie viedajuć žyćcia biełaruskich rokieraŭ znutry, ździŭlajucca: «Taki viadomy muzykant, jak Lavon Volski, stolki hadoŭ na scenie, pa śviecie z kancertami jeździć, a ŭ jaho niama hrošaj ni na albom, ni na šykoŭnuju kvateru?».

 Kvatery niama ŭvohule — my vosiem hadoŭ zdymajem kvateru. Mnie ŭ spadčynu zastałasia kvatera ad babuli, ale byŭ taki pieryjad u žyćci, kali my byli vinnyja hrošy, jakija ja ŭ svoj čas pazyčyŭ na zapis pieršaha alboma «Krambambuli», i tuju kvateru daviałosia pradać. Pryčym, pradavali my jaje ŭ vielmi niespryjalny čas i praz hod takaja kvatera kaštavała razoŭ u 4-5 daražej. Kancertami ŭ Jeŭropie ty taksama šmat nie zarobiš: ty ž nie budzieš tam pastajanna z turami jeździć — heta niejkija razavyja vyjezdy. Dy i akuplajucca takija pajezdki… Vyviezi pasprabuj poŭny skład «Krambambuli»! A čamu tak i nie nazapasiŭ hrošaj… Bo amal usio zaroblenaje išło nie na nabyćcio kvatery ci šykoŭnaj mašyny, a na zapisy albomaŭ, proma, klipy… U nas ža niama ŭ krainie jakoha surjoznaha pradziusarskaha centra, jaki b usio heta braŭ na siabie. Dy i adkul jon voźmiecca?! Kali tut niama samoj sistemy tak zvanaha šou-biźniesu! My ž nie možam jechać z turam pa ŭsio Biełarusi, jak heta robiać kalektyvy na Zachadzie. U nas sama pabudova ajčynnaha šou-biźniesu nie dazvalaje niezaležnamu artystu tak žyć. Tak što, ciapier u mianie z majomaści tolki chata ŭ vioscy. Ja znoŭ pazyčyŭ hrošy i rablu tam karennuju pierabudovu, dumaju, tam prapisacca i žyć. Ale jak jano dalej składziecca… Ja čatyry miesiacy tamu vyzvaliŭ červień ad usich spraŭ, kab pajechać na miesiac u Čarnahoryju, a bačycie, jak jano skłałasia. I ciapier ja niejkija dalokija płany nie chaču składać.

— Kali ŭžo zhadali «Krambambulu»… Niaŭžo my bolš nie pačujem novych piesień hetaha prajekta?!

 Mahčyma, niekalki piesień z nahody čaho-niebudź i źjavicca, ale albomaŭ bolš nie budzie dakładna. Hetaja stylistyka siabie vyčarpała. U hetym prajekcie asabliva niama čaho bolš skazać — tam usio ŭžo było! Humar i satyra, ironija, navat para surjoznych piesień, apošni błazienska-partyzanska-vajaŭničy albom. Roznyja pieśni byli: ź Michałkom, Kulinkovičam, Hiuneš. Nu, kudy ruchacca, u jakim nakirunku? Tym bolš, być niemaładym błaznam — taksama nie vielmi pryjemnaja rola. I śpiavać tam, da prykładu, «Starych chipanoŭ» nie vielmi chočacca.

Hetak ža, jak ciapier mnie zusim nie pasuje pieśnia «Ja rok-muzykant» — jana zusim bieź niuansaŭ. I heta ž byŭ moładzievy manifiest, a ja nie takaja ŭžo moładź maładaja.

Jość takija naiŭnyja arhanizatary, jakim kažaš, što my zabaronienyja, a jany: «Nu, davajcie ŭsio ž pasprabujem»

— Niekatoryja ličać, što Volski sam admaŭlajecca ad kancertaŭ u Biełarusi, bo jamu vyhadniej być zabaronienym…

 Jość takija naiŭnyja arhanizatary, jakim kažaš, što my zabaronienyja, a jany: «Nu, davajcie ŭsio ž pasprabujem». I zakančvajecca ŭsio zaŭsiody adnolkava — zabaronaj. Jość, da prykładu, za Minskam adzin zabaŭlalny centr, ja nazyvaju jaho «centr adtapyrki», dzie prachodziać śviatkavańni Novaha hoda, Maślenicy i hetak dalej. Ja tam niejak vystupaŭ solna na zakrytym karparatyvie, i ŭsio prajšło prosta supier. I ŭładalniki vyrašyli hetaj zimoj zaprasić mianie na svajo prahramnaje mierapryjemstva kštałtu Maślenicy. Pastavili afišu ŭ internet, zapuścili rekłamu ŭ Fejsbuku, i ludzi pačali «rehicca» na toje mierapryjemstva — «Bliny i kancert Lavona Volskaha». Aniečka im adrazu napisała: «Jość niebiaśpieka, što vas zakantralujuć». Jany: «Nu, budziem spadziavacca…». Na zaŭtra ž jany napisali nam: «Oj, prabačcie, nam tut patelefanavali i skazali, kab ni ŭ jakim razie hetaha nie było, i što śpiecyjalna pryjeduć heta prakantralavać». A heta było zvyčajnaje šarahovaje mierapryjemstva za horadam: bliny, tancy, hulanki…

— A raptam jakija antydziaržaŭnyja bliny ŭ vyniku atrymajucca!

 Nu, sapraŭdy, ja zhodny — što heta takoje! Tamu razmova tut nie pra niežadańnie vystupać, a pra naiŭnych arhanizataraŭ. Ciapier navat na bajk-feście nie atrymałasia vystupić! Pry tym, što ŭ časy samych zabaronienych zabaronaŭ da bajk-festaŭ stavilisia pabłažliva — heta ž zakrytaje mierapryjemstva.

Ja nie zmahar — ja prosta kažu toje, što dumaju

— Nikoli nie było spakusy pierastać być «zmaharom» — hladziš, i źniali b zabaronu?

 Ja nie zmahar — ja prosta kažu toje, što dumaju. A admovicca ad svaich pierakanańniaŭ… Nu, tady ž ničoha nie atrymajecca! Nie atrymajecca pisać pieśni. Prosta atrymajecca kasić «babło». Da ŭsiaho, kali ty chočaš być u abojmie paśpiachovych dziaržaŭnych artystaŭ, ty abaviazkova musiš čymści achviaravać. Vystupać na kancertach kštałtu «Za Biełaruś», «Za silnuju i proćvietajuŝuju», «Za prezidenta»… Na heta ja pajści nie mahu. Niezaležnyja artysty nie majuć mašyn, kvater i takoj raskošy, jak dziaržaŭnyja artysty. Chacia, ja nie viedaju, jak jany ciapier zarablajuć, ładna, raniej praz prafsajuzy kancerty rabilisia, ale ž ciapier, napeŭna, i hetaja łaŭka nakryłasia z-za kryzisu?

— Voś vy ŭžo tryccać hadoŭ rubicie svajoj muzykaj usiu hetuju sistemu, a źmianić ničoha tak i nie atrymałasia…

 Vy na balučy mazol nastupajecie… Niešta ŭsio ž atrymałasia źmianić. Psichałohiju niekatorych ludziej, jakija ź junactva słuchali. Padychodziać ludzi na vulicy, kažuć: «Dziakuj, što vy jość, ja vyras na vašych pieśniach i dziakujučy im staŭ narmalnym prystojnym čałaviekam». Ale, praŭda, jość i inšyja prykłady: słuchali pieśni, a potym pajšli pracavać u orhany. Nu, i ciapier słuchajuć, u pryncypie… Ale ž mahło b i horš być, kali b pieśni nie słuchaŭ, bandytam by staŭ, a tak — u orhany pajšoŭ.

Treba arandavać limuzin i pryjechać u Minkult, apranutym u futra, z žurnalistami, z kvietkami, šampanskim i maleńkim sabakam pad pachaj

— Vy ž z punktu hledžańnia dziaržavy — darmajed, nidzie aficyjna nie pracujecie. Što moža vas prymusić źviarnucca ŭ Minkult pa paśviedčańnie tvorčaha rabotnika?

 Ja raniej dumaŭ, što ništo mianie nie moža prymusić tudy pajści — hetaja ž ustanova zabaraniała i zabaraniaje maje kancerty ciapier. Nu, nie jana sama, a pa daručeńni z prezidenckaj administracyi. Ale akurat ciapier mianie napatkała dumka: z hetaha ž možna kłasnaje šou zrabić! Pryjści tudy, a lepš arandavać limuzin i pryjechać, apranutym u futra, z žurnalistami, z kvietkami, šampanskim i maleńkim sabakam pad pachaj — jaho, jak i limuzin, možna arandavać. A tam takija damy siadziać — dać im usim pa bukieciku, skazać: «Viedajecie, chto ja taki?». Nu, i pahladzim tady, jak takoha baryna nie zarehistravać. Sumnyja takija žartački. Bo ŭ nas takaja ekskluziŭnaja situacyja ŭ śfiery kultury, što prosta nievierahodna. Karaciej, naŭrad ci mnie toje paśviedčańnie daduć. Ale płacić nijaki padatak ja nie źbirajusia. I što tam za heta — papraŭčyja pracy? Nu, voś chaj mianie na tyja pracy asudziać. Jašče lepšaje šou atrymajecca.

U nas byli dumki zrabić dazvoł na žycharstva ŭ Litvie

— Dumki pra emihracyju ŭźnikali?

— Naturalna. Viedajecie, kolki takich rospačnych momantaŭ u žyćci było? Bo apošnija hadoŭ piać stała kančatkova zrazumieła: pry hetaj uładzie ŭžo narmalnaha muzyčnaha žyćcia tut nie budzie. Dla mianie, prynamsi.

Jak u nas było? Žyli my za miažoj dzie-niebudź: u Vilni, Varšavie, Bierlinie, u Šviejcaryi, u Čarnahoryi vydatna žyli — jak na daču jeździli. Na miesiac pajedzieš — vydatna, usio viedaješ. A ŭ Minsku była kankretnaja ŭnutranaja emihracyja. Siadziš doma ŭ centry horada, źjeździŭ u hipiermarkiet jaki-niebudź, tam pachadziŭ dźvie hadziny, zataryŭsia… Pryjechaŭ znoŭ dachaty, raźliŭ pa kielichach francuzskaje vino, siadziš, hladziš niejkaje kino. Nu, niešta robiš tam… Ale nie było takoha žyćcia: my tusim pa centry horada, robim pachod pa barach — heta ŭsio ŭ 90-ja jašče adšumieła. I my žyli ŭ vielmi zamknionym śviecie. Potym z horada jedzieš na viosku. Tam pryroda, chata, kamin — usio kłasna. Siadziš kala kamina, hladziš filmy, raźlivaješ dobraje francuzskaje vino pa kielichach i kajfuješ. Takoje było žyćcio — typovaja ŭnutranaja emihracyja. Kali ludzi absalutna nie intehravanyja ŭ žyćcio krainy.

Ad emihracyi spyniła toje, što… nie atrymałasia ničoha. U nas byli dumki, zrabić dazvoł na žycharstva ŭ Litvie. Aniečka sprabavała roznyja varyjanty, ale ničoha nie atrymałasia. Bo spačatku vielmi vyhadna było mieć firmu ŭ Litvie, i jana ŭ nas była… ci pra heta nielha kazać? A… jaje ŭžo niama ŭsio roŭna. Karaciej, Aniečka zarehistravała tam firmu, što daje tabie prava na atrymańnie dazvołu na žycharstva. Što pazbaŭlaje ciabie ad nieabchodnaści rabić vizy. Chaciełasia źniać kvateru ŭ Vilni i nie zdymać u Minsku — u Vilni tańniej, i pakinuć sabie tolki chatu na vioscy. Apošni hod minskaja kvatera absalutna nie patrebnaja: Adela vučycca ŭ Polščy, a my prosta siadzieli tam — čaho? Ad chaty ŭ vioscy da Vilni kiłamietraŭ 130, a ź Vilni blizka i da Varšavy, i da Bierlina — sieŭ i pajechaŭ, miežaŭ niama. Ale potym litoŭcy vielmi raptoŭna, amal jak u nas heta robicca, źmianili zakanadaŭstva. Pa novym zakanadaŭstvie, kali ŭ ciabie jość firma, to ty musiš brać na pracu troch supracoŭnikaŭ, hramadzian Litvy. A heta — minimałka, padatki i hetak dalej. Karaciej, treba było začyniacca, i ŭsia hetaja ideja nakryłasia miednym tazam.

— U siońniašniaj rok-tusoŭcy vy adčuvajecie siabie svaim ci čužym?

 Dla kahości — svoj, dla kahości — čužy. I tak zaŭsiody było. Chtości mnie zajzdrościć… U nas ža pastajanna biełaruskija muzyki niešta dzielać, niahledziačy na toje, što niama pradmietu dzialby. Pastajanna niejkija plotki, niejkaja zajzdraść. Pra mianie zaŭždy kazali, što ja ŭsio pad siabie padhrob. Što padhrob?! Nie było što hrebści! Nu, iduć ludzi na kancert, dyk što mnie im skazać, kab nie prychodzili?

Soramna za kampramisy

— Jość niešta sa zroblenaha, za što siońnia soramna?

 Kali vy pra pieśni, to, naturalna, jość tyja, što nie atrymalisia, chacia, kali jany pisalisia, to padavalisia vydatnymi. I siońnia cikava pierasłuchoŭvać staryja pieśni. Nie soramna, ale, biezumoŭna, pačatkovyja pieśni «Mroi» strašna niedaskanałyja. Muzyčna taksama, ale tam byŭ impet, a ŭ tekstach šmat dzie byli śmiešnyja momanty. Ale što saromiecca — my raśli. Soramna za niekatoryja kampramisnyja ŭčynki. Nie budu kazać pra pachod da Pralaskoŭskaha — kazaŭ užo nieadnarazova. Nie treba było chadzić, šmat ludziej rasčaravałasia ŭ nas, a my ž pavinny mieć adkaznaść za ludziej, jakija nas słuchajuć. Prynamsi, mnie nie treba było sunucca tudy…

— A inšyja — chaj sabie iduć!

 Naturalna! Kali surjozna, to my pavinny byli pamiatać, idučy tudy, pra dźvie rečy: stratehiju i taktyku. Pierad pachodam treba było sabracca i abmierkavać temy, pavodziny, chto za kim što kaža i što jon kaža. A to pryjšli niejkija raździaŭbai, adzin adnaho pierabivajuć, kažuć adzin — adno, druhi — inšaje, niejkija pakryŭdžanyja. Toj pahladzieŭ, pramanitoryŭ prafiesijnym vokam: «A, jasna — dziciačy sad! Chaj hrajuć, ładna!» Dumaŭ, moža, što pryjduć takija baraćbity i pastaviać pytańnie rubam: «Chto, kali i dzie zabaraniaŭ našy kancerty: imiony, čas, proźviščy! I budziem sudzicca, bo heta niezakonna!». Nie, schadzić možna było, ale spačatku treba było skaardynavacca. Soramna za inšyja kampramisy. Treba prasoŭvać pradukt, idzieš na radyjo ci telebačańnie, i zaŭždy redaktar ci viadučy krychu dryžačym hołasam kaža: «Nu, vy ž razumiejecie, što my nie palityčnaja, a muzyčnaja prahrama — pra palityku nie budziem?». I ty kažaš: «Nu, kali vy nie budziecie, to i ja nie budu»… A treba było hnać adrazu praŭdu-matku! Ale kab nie było hetych efiraŭ, to, moža być, i nie było b pałovy narodnaj lubovi…

— Vy suprać kampramisaŭ?

 Ciapier tak. Nu, hulaŭ ja ŭ hetyja kampramisy z tymi ž radyjo i telebačańniem, i što? Ciapier ni na radyjo, ni na telebačańnie nie zaprašajuć. Praŭda, niejak zaprašali da Hihina paŭdzielničać u niejkaj dyskusii. Nie baču ŭ hetym nijakaha sensu.

Ludziam patrebnaja svaja biełaruskaja muzyka, i pry spryjalnych umovach jana svajo voźmie

— U hłybini dušy spadziejaciesia, što viernucca časy masavaj cikaŭnaści biełarusaŭ da ajčynnaha roka? Pamiatajecie ž, kolki ludziej źbirałasia ŭ siaredzinie 1980-ch hadoŭ na fiestyvali pad adkrytym niebam — dziasiatki tysiač!

 Kali budzie inšaja ŭłada i kali budzie narmalnaje ekanamičnaje stanovišča. Bo kali hetaja ŭłada źmienicca — nieviadoma, što budzie z ekanomikaj. Budzie niejkaja inšaja madel, i treba budzie prajści ciažki šlach da kapitalizmu — heta niekalki hadoŭ jak minimum. Viedajecie, kali b siońnia dazvolili i na jakoje śviata ŭ horadzie arhanizavali biaspłatny rok-kancert, to tysiač dziesiać pryjšło b lohka. Ja ciapier časta pieškam chadžu dla tonusu…

— Paznajuć na vulicy?

— Ja pra heta i kažu, ciažkavata chadzić. Paznajuć, padychodziać, cisnuć ruku, prosiać sfatahrafavacca. I takoje nie tolki ŭ centry horada. I heta pry adsutnaści kancertnaj dziejnaści na Radzimie ciaham amal dziesiaci hadoŭ. Ludziam patrebnaja svaja biełaruskaja muzyka, i pry spryjalnych umovach jana svajo voźmie.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?