Andrej Ašurak razam z maci. Fota: ułasny archiŭ

«Ja i nie dumaŭ nikudy źjazdžać. Ale pastupiła infarmacyja ad ludziej, jakim nielha nie daviarać. Paviedamili, što raspačataja kryminalnaja sprava za chulihanstva pa toj historyi, kali na abviaščeńni prysudu majmu bratu ludzi pačali kryčać «Hańba!», «Vierym! Možam! Pieramožam!», — kaža Andrej Ašurak. — I nam skazali, što vyjšaŭ zahad usich, chto raniej prachodziŭ jak śviedka pa hetaj spravie, u tym liku i mianie, prosta pasadzić. 

I što było rabić? Praviarać na sabie, ci paćvierdzicca heta, my nie ryzyknuli, bo paśla varyjantaŭ užo nie budzie. Tamu razam ź siabram my vyrašyli źjazdžać. 

Ciapier milicyja da mianie jašče nie prychodziła. Ale prychodzili da ŭsich lidskich, jakija byli śviedakami pa hetaj spravie, va ŭsich prajšli vobšuki, ludzi stali nievyjaznymi, dali padpiski ab nierazhałošvańni. Možna było b pačakać, ci pryjduć… Ale paśla było b užo pozna».

Ašurak žanaty, maje dvaich darosłych synoŭ: 21 i 25 hadoŭ. Taksama staruju maci. Jany zastalisia ŭ Biełarusi.

«My parailisia z žonkaj, z synami. Jany skazali, kab ja źjazdžaŭ. Žonka skazała, što zastajecca dahladać maju maci, jakuju nielha pakinuć adnu. A małodšy syn skazaŭ: «Ja mamu nie kinu! Heta mužčynski ŭčynak».

«Maci, kaniečnie, ciažka. Ale jana sama mnie skazała: «Jedź!»

Ź Biełarusi Andrej Ašurak vyjechaŭ lehalna razam ź siabram. Siońnia jany znachodziacca ŭ Polščy.

«My ź siabram sami ździvilisia, što spakojna prajechali praź miažu, — raskazvaje mužčyna. — Nie toje, kab było strašna… Ale peŭnaja naściarožanaść była. My ŭ vyniku vyrašyli: što budzie, toje i budzie. Maci, kaniečnie, ciažka. Ale jana sama mnie skazała: «Jedź!» Uvohule, trymajecca małajcom, choć i pieražyvaje. Nu i ź joj budzie maja žonka, trochi lahčej tak.

Sam ja, biezumoŭna, płanuju viarnucca ŭ Biełaruś, i chaču viarnucca. I ja nie dumaju, što heta budzie mahčyma praź dziesiać hadoŭ — heta budzie značna raniej. Kali? Ciažka skazać. Ale toje, što adbyvajecca ŭ našaj dziaržavie, nie moža ciahnucca doŭha.

«Na žal, za apošnija paŭtara hoda my advykli ad biaśpieki. Tamu ja adčuvaju siabie niazvykła, — pryznajecca Andrej Ašurak. —Akazvajecca, palicyi niama da ciabie nijakaj spravy. Nie treba aziracca, chvalavacca: što za mašyna padjechała? Pakul heta ŭsio niazvykła».

Ale jość i ciažkija momanty, pryznajecca mužčyna. Hałoŭny — što siamja zastałasia doma.

«Usie tvaje dumki ŭsio roŭna z rodnymi ludźmi, — tłumačyć jon. — Kaniečnie, ja bajusia, što mahu bolš nikoli nie ŭbačyć matulu. Joj 83 hady — heta ŭzrost. Dadać siudy pieražyvańni za nas usich, žałobu pa Vitoldzie… Kaniečnie, ja bajusia».

«Ja nie žadaju im śmierci. Musić być spraviadlivy sud, tolki tak»

Ciapier Andrej budzie šukać pracu. Pa prafiesii jon, jak pryznajecca sam, «budaŭnik, i nie samy drenny».

«Chutčej za ŭsio, hetym i budu zarablać na žyćcio. Heta toje, što atrymlivajecca ŭ mianie lepš za ŭsio», — adznačaje jon.

Praz paŭhoda paśla śmierci brata Andrej Ašurak usprymaje heta tak:

«Prablem sa zdaroŭjem u Vitolda nie było. Tamu, ci vypadkovaść jaho śmierć? Na maju dumku, zusim nie. Heta žorstkija ŭmovy ŭtrymańnia, vyžyć u jakich niemahčyma. Taksama nieakazańnie dapamohi. Usio heta i pryviało da śmierci brata.

Piersanalna adkazny za ŭsio tolki adzin čałaviek. I ŭsie my hetaha čałavieka viedajem. Ale i pa hetaj spravie pryjdzie čas — i nazavuć proźviščy kataŭ, jakija heta ździejśnili. Ja vieru, što ich pakarajuć. Viera rušyć ścieny. Tak i tut, vieru, što pakarany budzie kožny. 

Ale ja nie žadaju im śmierci. Musić być spraviadlivy sud, tolki tak. Pakarańnie vyklučna ŭ miežach zakona, kab paźbiehnuć taho teroru, jaki isnuje ŭ Biełarusi ciapier. U budučym usio abaviazkova pavinna być u miežach zakona».

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0