Siońnia zranku kala centralnaha ofisa Nacbanka ŭtvaryłasia čarha. Hetym razam ludzi stajali pa źlitki i maniety. Chutka čarha «rassmaktałasia», a ŭ śpisie źlitkaŭ i maniet, što visieŭ kala kasy, źjavilisia zakreślenyja radki.
U prodažy ŭžo nie było załatych i srebnych maniet «Słavianka», srebnaj «Ikony Praśviatoj Baharodzicy», załatych źlitkaŭ pa 100, 500 hramaŭ… Raźmiali navat kiłahramovyja załatyja źlitki, kožny ź jakich kaštuje bolš za 51 tysiaču dołaraŭ!
Pavodle kasirki, apošnim časam žadajučych kupić kiłahram zołata było vielmi šmat: «Usio raspradali, a padmacavańnia pakul niama», — raspaviała jana.
Samych vialikich źlitkaŭ sa srebra ŭ prodažy taksama nie było — ni pa 250 hramaŭ, ni pa 500, ni pa 1000. Ludzi praciahvali prychodzić. Niekatoryja spadziavalisia kupić valutu, ale ni dołaraŭ, ni jeŭra ŭ kasie Nacbanka niama.
Tym časam u
Dadamo, što 100 hramaŭ zołata ŭ Nacbanku kaštuje 15 z pałovaj miljonaŭ rubloŭ, a 100 hram srebra — paŭmiljona.