Baba Marusia z unučkaj i praŭnukami.

Baba Marusia z unučkaj i praŭnukami.

    I havoryć Joj anioł:
    «Nie bojsia, Maryja,
    bo znajšła Ty
    łasku ŭ Boha»
    Łuki 1:30

Babula pamierła.

Pakłali jaje ŭ śvietły piasok pobač z mužam, maim dziedam-frantavikom, pad dubami na vysokim pravym bierazie Dniapra. Dniapro tut šyroki, cichi, kali doŭha hladziš, zdajecca, što kryž na mohiłkach razam ź vioskaj adpłyvaje kudyści na Poŭnač.

U našaj siamji babula Maryja (abo, jak usie nazyvali, baba Marusia) była apošniaj z hałodnaha vajennaha pakaleńnia. Naradziłasia ŭ časy biełarusizacyi, u 1926-m, pad Rahačovam.
Dziciom ledź acaleła ŭ haładamory. U vajnu ź viaskoŭcami z rodnaj Krušynaŭki syšła ŭ les. U partyzany? Nie, prosta ŭ les, było strašna i kruhom zabivali. Pra partyzanaŭ havaryła ciškom, hledziačy kudyści mima: «Roznyja byli, unučak… Chtości mo j vajavaŭ, a katoryja chadzili ŭ ludziej apošniaje zabirali». Nie było čaho jeści. Varyli i lebiadu, i krapivu. Niedajadańnie, hoład, praha padjeści dasyta — my ŭžo i zabylisia, jak jano žare čałavieka znutry.
Paśla vajny ŭ cielniku, źniatym z zabitaha niemca, i dvuch humavych botach roznaha koleru, Maryja pryjechała ŭ vučelniu ŭ Žyrovičy. Na ŭsiu stypiendyju kuplała chleba dy bułačak, kab vieźci hałodnym svajakam — nie zastavałasia hrošaj navat na kvitok dachaty, jechała na padnožcy vahona.

Potym uładkavałasia na poštu i musiła pieravozić vialikuju torbu ź listami łodkaju cieraz Dniapro — masty stajali ŭzarvanyja.

Heta tady babula złaviła rukami ahramadnaha ščupaka: uviesnu na zalitym Dniaprom łuzie ŭ adnoj z pratokaŭ paŭzło-pierakočvałasia pałasataje «bierviano». Babula kinuła torbu na suchoje, upała płastom na pačvaru, abniała jaje i zahałasiła na uvieś śviet: «A ludcy! A rodnieńkija! Ratujcie!..»

Vyciahvała, smažyła dy jeła taho ščupaka ŭsia vioska.

I adnojčy paśla tancaŭ, z kavaleram, što niaŭkludna pierastupaŭ pratezam, jany vyciahnuli łodku na dniaproŭski piasok i zajšli ŭ tuju chatu na krutym pravym bierazie, siarod ihrušaŭ, jabłyniaŭ dy višniaŭ, chatu, u jakoj zamiest padłohi byŭ tok, chatu, poŭnuju pakinutych majoj pamierłaj ad tyfu prababkaj Taćcianaj dzietak.

— Paškadavała ja tady… nie stolki jaho, kolki maleču sirockuju, — kazała potym babula Maryja i cicha, strymana ŭśmichałasia. Vysoki, pryhožy dzied Pavieł užo tady, 26-hadovy, byŭ biez adnoj nahi, adciataj na froncie minamiotnym vybucham pa kalena. I chaj jak zaŭhodna zbytkujuć z kachańnia-škadoby — ja za, i zaŭždy budu za, bo sam unuk škadoby.

Potym, kali ŭ dzieda sparalizavała pałovu cieła sa zdarovaj nahoj i jon musiŭ pierasoŭvacca ŭ kalascy, adzinaj zdarovaj rukoj uparta siek drovy, prybiraŭ na dvary, łuščyŭ «kvasolu» dy kukuruzu — babula luboŭna paśmiejvałasia j cichieńka kivała susiedkam — bač, z adnoj rukoj zastaŭsia, a haspadar. Kažu vam, heta było kachańnie, chaj sabie za siemdziesiat, ale sapraŭdnaje, pierad jakim chočacca prosta zapluščyć vočy.
Babula Maryja dała mnie žyćcio dvojčy. Pieršy raz — kali naradziła syna Kastusia, majho baćku, što dahladaŭ i dzieda, i jaje apošnija hady. Druhi — kali ŭratavała mianie, hadavałaha, ad śmierci.

«Daktary ad ciabie ŭžo admovilisia, — raskazvali baćki, — Skazali: kudy, takaja dyzienteryja, nie žylec...» Pryvieźli ŭ viosku — raźvitacca z babulaju dy zakapać. «Ty byŭ maleniečki, sinieńki-sinieńki, i nie jeŭ aničohańki, tolki jenčyŭ, — zhadvała babula. — Adpaiła ciabie konskim ščaŭjem dy małačkom». I babula Maryja ledź zaŭvažna paśmiejvajecca: pieramahła-taki jaje, złuju śmierć.

Kali ahałomšanyja tata z matulaju pryjechali z aršanskaha Pahosta, dzie tady žyli i pracavali, i radasna kinulisia mianie abdymać, ja z krykam «Mama!» schavaŭsia na rukach babuli.

Žyvyja, navat hareźlivyja čornyja vočy, ščoki zdarovaha rumianku, srebnaja sivizna, karžakavataja postać, i ŭsio cieła nachilenaje napierad jak supraćvaha nošy za plačyma.

Nievysokaja, jomistaja, zaradžanaja, jana paśpiavała ŭpravicca ŭ chlavie, i na harodzie, i na rečcy ź bializnaj, i na dalokich p a j k a ch ź sienam dla karovy, i źbiehać u les pa čarnicy dy baraviki.
I heta joj, pracaŭnicy, katoraja ciahnuła, ličy, dźvie siamji, stalinskaja dziaržava nie vydavała pašparta, kab zamacavać saviecki pryhon, ažno da časoŭ zastoju.

Niejak spračalisia z babulaj, na jakoj movie jana razmaŭlaje. «Aj, moža j pa-rusku», — zuchavata adbivałasia jana. Niekalki dzion zanatoŭvaŭ jaje samyja ŭžyvalnyja słovy. Dźvie traciny akazalisia čysta biełaruskija, 30% — trasianki (rasiejskija słovy z televizara, prahavoranyja ź biełaruskaj fanietykaj), astatniaje — tutejšyja dyjalektnyja.

«Mama, kali Vy prahałasujecie za Łukašenku — Vašaha ŭnuka Pašku pasadziać», — jašče ŭ 2001 davodziŭ joj tata. Tak babula Maryja stała vybarščycaj demakrataŭ.

Ciapier, pa jaje śmierci, adčuvaješ praniźliva j vostra: letnija miesiacy, kali baćki adpraŭlali nas u viosku, byli prosta śviatam žyćcia.

Unoryca. Vioska, vyciahnutaja ŭ dubach dy biarozach uzdoŭž vysokaha pravaha dniaproŭskaha bieraha. Na dzień naradžeńnia babuli Maryi, pad Vialikdzień, — byccam niaviesta, u abłokach kvitniejučych sadoŭ, usia ŭ rossypach biełych pialostkaŭ… Kamienka, małady lasok pobač, poŭny čyrvonahałovych padasinavikaŭ i ŭlubionych babulinych krepkich zialonych syraviežak… Raka. Nieahladnaja płyń vady, daloki pošum matorak. Chata na bierazie, z haroda prystupki spuskajucca ŭ samy Dniapro, tam kalinavy zaraśnik i raptoŭny vybuch jaźminu…

Babulina Unoryca ź jaje harodam, karoŭkaju, śviežynoj, syradojem, rybaju, jahadami dy jabłykami zaŭždy była razdollem jadomaha, rajem sakavitaje smakaty.
Babula, što niedajadała ŭ svaju najlepšuju piaščotnuju paru, zaŭždy vystaŭlała na stoł usio, što było ŭ chacie — ad viandliny dy kiłbasaŭ, zaliŭnoje ryby i vantrabianak da pirahoŭ, tvaražkoŭ, jahadaŭ z cukram i śmiatankaju. Prapadała ŭ bulbie dy ŭ lesie, zdavała jabłyki, rabiła zakatki, raźmiarkoŭvała i ŭradžaj, i piensiju, i zarobki na kirmašy z hryboŭ-jahadaŭ pamiž synami i ŭnukami, niahledziačy na ich piarečańni, kab, kryj Boža, nichto nie zastaŭsia hałodny.

Kolki hadoŭ tamu ŭ babuli adabrali apošniaha kabančyka. Zabaranili syny — bo vaśmidziesiacihadovaja, z aniamiełymi rukami, jana ŭsio nadryvałasia, ciahała vyvarki ŭ chleŭ. Było šmat uhavoraŭ, kryku i ślozaŭ… Syšlisia na kurach.

Apošni miesiac babula, katoraja cełaje žyćcio karmiła ŭsich blizkich, piła tolki vadu. Ściudzionuju-ściudzionuju. Navat ad bulončyka ci kampocika joj rabiłasia młosna.
A vakoł usio až bujała, śpieła, nalivałasia sokam, smažyłasia da duchmianiła…

I tady prostaja biełaruskaja sialanka ź biblejskim imiem Maryja, padobnaja to na siastru Marfy, to na Maryju Mahdalinu, to na Matulu Hospada, maci troch synoŭ, babula siamioch unukaŭ i prababka siamioch praŭnukaŭ, stomlena lehła ŭ śvietły, amal prazrysty dniaproŭski piasočak. I papłyŭ nad rakoju kryž.

I palacieła duša, lohkaja-lohkaja, zrabiŭšy raźvitalnaje koła pa-nad płodnaj, u jabłykach biełaha nalivu, kroplach parečak, z pacham ciopłaha chleba Unorycaj, nad hrybnoj Kamienkaj, łuham, dzie paśvili karoŭ, carkvoj u susiedniaj Azierščynie, tudy, dzie narešcie niama ani hoładu, ani kłopatu, ani śmierci — kudy paklikaŭ Maryju Boh.
Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?